Daniel Jeleniewski po zejściu z motocykla był bardzo zadowolony z tego, że mógł potrenować w Gdańsku. - To był mój pierwszy wyjazd na tor. Był on bardzo dobrze przygotowany, fajnie się na nim jeździło. Chciałbym bardzo podziękować gospodarzom - panu prezesowi Maciejowi Polnemu i trenerowi Stanisławowi Chomskiemu, którzy pozwolili mi tu pojeździć. Po takiej przerwie trudno jednak coś więcej powiedzieć. Samo to że pojeździłem wystarczy. W Gdańsku zostanę może nawet do soboty, jeśli tylko będzie dla mnie miejsce w turnieju par - powiedział Jeleniewski, który nie miał większych problemów z jazdą na motorze. - Generalnie jestem zadowolony, wszystko jest w porządku, zobaczymy jak to będzie dalej wyglądało - stwierdził.
Jeleń od początku swojej kariery był związany z lubelskim klubem. Później na trzy lata odszedł do Wrocławia, w ostatnim sezonie reprezentował natomiast Orła Łódź. - Na pewno jestem zadowolony z tego, że wróciłem do Lublina. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Mam blisko na tor i na stadion, to dla mnie ułatwienie - zauważył żużlowiec, który nie będzie miał żadnych problemów z integracją w zespole. - Znam się z zawodnikami z Rzeszowa z racji tego, że dzieli nas niewielka odległość i często spotykaliśmy się na różnych zawodach - dodał Daniel Jeleniewski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
W 2012 roku, pierwszą ligę stanowić będzie zaledwie sześć zespołów. - Ten rok będzie sygnałem do jakichś działań PZMot-u i klubów, bo to nie ma sensu. Trzeba pamiętać o tym, że my przygotowujemy się do sezonu tak jak każdy zawodnik i chcemy przejechać jak najwięcej imprez. Ciągle mówi się o limitach finansowych, żeby zawodnicy zarabiali jak najmniej, a funduje się nam mniejszą liczbę startów. Ja poczyniłem takie same nakłady finansowe, jak nie jeden zawodnik w ENEA Ekstralidze. On jednak pojedzie na pewno w osiemnastu meczach. Ja mam zagwarantowanych tylko dziesięć spotkań. Nasza drużyna jest na pierwszą czwórkę i dołożę wszelkich starań, żeby jeździć dłużej. Trzeba się nad wszystkim zastanowić - powiedział dosadnie lubelski żużlowiec.
Czy w takiej sytuacji nie byłoby lepiej podwoić liczby spotkań pomiędzy poszczególnymi zespołami tak, aby łącznie każdy pierwszoligowy klub odjechał dwadzieścia spotkań ligowych? - Nie chcę się wypowiadać na temat regulaminu, bo nie jestem od tego. Gdyby jednak ktoś mnie o to zapytał, to powiedziałbym żeby jeździć po prostu po cztery mecze z każdym. Jak jest sześć drużyn w lidze, to pojawia się pytanie po co jechać - zastanawia się Jeleniewski.