Problemy sprzętowe były bolączką Daniela Jeleniewskiego w środowym spotkaniu sparingowym w Opolu, gdzie Lubelski Węgiel uległ miejscowemu Kolejarzowi 45:44. 29-latkowi sprzęt dwukrotnie odmówił posłuszeństwa, a w jednym z wyścigów stało się, to w momencie, gdy Jeleniewski znajdował się na czele stawki. - Nie mogłem trafić ze sprzętem. W jednym silniku coś nagle zaczęło stukać, więc zjechałem z toru, by nie ryzykować. Potem wygrałem wyścig, ale moje dzisiejsze próby to było zawsze co innego. Zmieniałem co chwilę ustawienia, ale nie mogłem w zasadzie znaleźć optymalnych rozwiązań na tę nawierzchnię. Stąd ten słabszy wynik - wyjaśniał po zawodach Daniel Jeleniewski.
Koziołki minimalnie uległy drugoligowcowi 45:44, ale do wyniku nie przywiązywano w zasadzie żadnej wagi. Dla lublinian było to dobre przetarcie przed inauguracją sezonu tym bardziej na krótkim i trudnym technicznie opolskim owalu. Takich torów raczej nie można spotkać na zapleczu Ekstraligi. - Tutejszy tor jest trudny i wymagający o tyle, że jest krótki. Do tego twardy, przez co trudno dopasować motocykl. Miałem spore problemy - wspominał "Jeleń". - Wydawało się, że raz jest dobrze, bo wygrałem bieg, po czym za chwilę znów nie byłem zadowolony. Tak, jak mówię cały czas szukałem tego optymalnego ustawienia i nie udało mi się go znaleźć. Trzeba będzie wyciągnąć pewne wnioski, żeby było lepiej.
Dla podopiecznych Grzegorza Dzikowskiego środowe spotkanie było drugim pojedynkiem kontrolnym w tym roku. We wtorek lublinianie rywalizowali z Kolejarzem Rawicz. Sezon powoli się jednak rozkręca. - Na pewno wciąż brakuję jazdy, ale kilka treningów i sparingów mam już zaliczonych. Nie jest źle. W sobotę i niedziele czekają mnie zawody, a w piątek jeszcze trening w Lublinie. Jazdy się zatem trochę nazbiera - wspomina Jeleniewski.
Jeleniewski po kilku latach tułaczki wrócił do macierzystego klubu, w którym stawiał pierwsze kroki i zabłysnął na żużlowych torach. Jeleniewski liczy, że w rodzinnym mieście odbuduje swoją formę. - Zrobię wszystko, żeby wynik był, jak najlepszy. Na tym tylko się koncentruję, bo zależy mi bardzo. Mam nadzieję, że sprostam oczekiwaniom i będzie dobrze - dodaje wychowanek ekipy z Lublina.
Koziołki mimo, że w nadchodzącym sezonie będą pełnić rolę beniaminka w pierwszej lidze wcale nie będą chłopcem do bicia. W zimowej przerwie szeregi Lubelskiego Węgla wzmocnili oprócz Jeleniewskiego także Dawid Stachyra, Mads Korneliussen oraz Robert Miśkowiak, który długo przymierzany był także do startów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wspomniani zawodnicy mają już uznaną markę w żużlowym środowisku. - W jakiś sposób staram się nie myśleć, że będziemy beniaminkiem. Staram się po prostu robić swoje i robię wszystko, by było, jak najlepiej. A na co stać drużynę? Myślę, że powalczymy, bo widać, że drużyna jest fajnie zbudowana. Trzeba jeszcze troszeczkę popracować nad atmosferą w drużynie, a po pierwszych jazdach widać, że trzeba jeszcze sporo pracy włożyć przy sprzęcie i indywidualnie. Jeśli to wykonamy, to myślę, że wynik przyjdzie - zapewnia Jeleniewski.
Lublinianie podobnie, jak pozostałe zespoły za wszelką cenę będą chcieli awansować do pierwszej czwórki, która gwarantuję dłuższy sezon i kilka spotkań więcej do rozegrania. Regulamin sprawia bowiem, że ten kto znajdzie się za burtą zakończy sezon w lipcu. - Mamy regulamin, jaki mamy, Sytuacja jest taka, że można pojechać tylko dziesięć meczy. To bardzo niekorzystne dla zawodnika. Myślę, że czwórka jest w zasięgu. O nią będziemy walczyć, a potem, jak uda się zakwalifikować, to trzeba będzie w niej też powalczyć o jak najlepszy wynik - kończy Daniel Jeleniewski.
1.miśkowiak 2.miesiąc 3.jeleniewski 4.stachyra 5.korneliusen/woodward 6.borowicz 7.łukaszewski ale juniorów to nie są oni jakimijś wybitnymi młodzie Czytaj całość