Jazda w parze z Hampelem była zawsze moim marzeniem - rozmowa z Piotrem Pawlickim, juniorem Unii Leszno

Piotr Pawlicki to jedna z nadziei polskiego żużla. Niespełna 18-letni zawodnik już dawno pokazał, że drzemią w nim niemałe umiejętności. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl junior Unii Leszno opowiada o przygotowaniach do sezonu 2012, a także o tym, jak w tak młodym wieku radzi sobie z presją.

Michał Kowalski: Twój pierwszy występ w Kryterium Asów zakończyłeś z dorobkiem 6 punktów. Chyba lekki niedosyt pozostał?

Piotr Pawlicki: Racja. Co mogę powiedzieć. Dawałem z siebie wszystko, ale nie wszystko było tak jak powinno. To na razie początek sezonu, takie rozjeżdżenie. Wiedziałem, że w Bydgoszczy nie będzie łatwo, bo przyjechało sporo seniorów i doświadczonych zawodników. Dla mnie to taki poważny trening, ale będzie lepiej.

W swoim ostatnim starcie zaliczyłeś upadek na drugim łuku. Jak dokładnie do tego doszło? Przeszarżowałeś, czy może jakieś nierówności były na torze?

- Za bardzo chciałem, trochę przeszarżowałem. Uderzyłem tylnym kołem w płot i mocno się od niego odbiłem. Musiałem ratować się przed bandą. Na szczęście udało się. To był mój błąd, próbowałem dogonić Maćka Janowskiego, ale nie wyszło. Cieszę się, że nic mi się nie stało.

Jakie masz plany i cele związane z sezonem 2012?

- Głównym celem są na pewno Mistrzostwa Świata Juniorów oraz liga w Unii Leszno. Wiadomo, że każdy chce wygrywać. Ja chciałbym obronić zdobyte przed rokiem tytuły i postarać się o jeszcze więcej. Mam nadzieję, że będzie to dla mnie udany sezon, lepszy nawet od poprzedniego. Wierzę, iż wszystko będzie w porządku.

Już jako bardzo młody zawodnik osiągasz sukcesy także w zawodach seniorskich. Czy zatem odczuwasz coraz większą presję, która ci towarzyszy?

- Presja jest z całą pewnością większa, niż w zeszłym roku. W sezonie 2011 byłem jeszcze taką małą niewiadomą, nie do końca można było być pewnym, czy będę punktował. Poprzednie rozgrywki były bardzo udane, także na pewno w tym sezonie kibice mają większe oczekiwania wobec mnie.

Jak ocenisz siłę Unii Leszno? Twoja drużyna przez wielu jest wskazywana jako kandydat do walki o najwyższe cele…

- Powiem tak - stanowimy młodą ekipę i jesteśmy w stanie wygrać tę ligę.

Kto wydaje ci się być najgroźniejszym rywalem w walce o to złoto?

- Wszyscy są mocni. ENEA Ekstraliga to już naprawdę najwyższy poziom, trzeba jechać na maksimum swoich możliwości. Złoto jest w stanie zdobyć każda drużyna.

Gdy w zeszłym roku rozmawialiśmy po finale MDMP, mówiłeś, że dobre występy mają dla ciebie duże znaczenie, także w kontekście tego, jak mówią o tobie niektórzy kibice. Pojawiały się opinie, że "odbiła ci sodówka" i różne podobne. Czy takie słowa wyzwalają w tobie dodatkową motywację, by pokazać swoją wartość?

- Na pewno daje to jakąś motywację. Chociaż szczerze mówiąc nie zaprzątam sobie głowy takimi tekstami. Wiadomo, niektórzy nas lubią, inni już nie. Ja nikogo do sympatii zmuszać nie będę. Jesteśmy teamem, wiem, że będzie dobrze. Mamy świetnego opiekuna, czyli naszego tatę, więc żadna "sodówa" nam nie grozi.

W zeszłym roku wraz z bratem błyszczeliście na torach drugoligowych. Co oczywiste, ENEA Ekstraliga to już inna bajka. Jakie zatem zmiany, na przykład w sprzęcie, poczyniliście, by wasze wyniki były jak najlepsze?

- Powiem szczerze, że na dzień dzisiejszy warsztat mój i brata jest bardzo bogaty. Zakupiliśmy nowe silniki, do tego osiem ram. Taki sprzęt też jest dla nas pewną dodatkową motywacją, wiemy bowiem, że jeśli coś nie wypali, będzie to tylko nasza wina. Tata świetnie nam przygotował motocykle, nad którymi cały czas pracujemy i testujemy je. Cały czas dążymy do jak najlepszej jazdy.

W Unii masz u boku Jarosława Hampela, jednego z najlepszych zawodników świata. Jak wpływa na ciebie jego obecność w drużynie?

- Moim marzeniem zawsze było startować w parze z Jarkiem Hampelem. Chciałbym przyjechać na 5:1 z takim zawodnikiem. Myślę, że to będzie sezon udany zarówno dla mnie, jak i dla reszty chłopaków z Unii Leszno. Mam nadzieję, że powoli będziemy zmierzać ku tytułowi. Aczkolwiek droga będzie bardzo długa i ciężka. Trzeba pokonać wielu rywali, by być na szczycie.

Źródło artykułu: