- We wtorek prezes Robert Dowhan wystosował oświadczenie, w którym zawarł
wszystko, co było do powiedzenia na ten temat. Podpisanie umowy to nie jest z naszego punktu widzenia żadne wielkie szczęście, ani tym bardziej zwycięstwo z naszej strony. Wszyscy cieszymy się jednak o tyle, że wszystko to już się skończyło i pojedziemy w Zielonej Górze. Pierwszy mecz już 15 kwietnia. Wygląda więc na to, że ten sezon będzie wyglądał normalnie. Nie można tego na pewno rozpatrywać w kategoriach zadowolenia. Żaden szampan, ani truskawki nie wchodzą w grę. Najważniejsze jest to, że na najbliższe trzy lata mamy spokój, umowa jest podpisana. Za wiele się wokół tego wszystkiego pojawiło - powiedział specjalnie dla
portalu SportoweFakty.pl Marek Jankowski.
Zamieszanie wokół zielonogórskiego stadionu ciągnęło się bardzo długo. - Były skrajne opinie. Jedni uważali, że należałoby to szybko zakończyć, inni sądzili, że to dobrze, bo w końcu ktoś potrafił się postawić temu, co dzieje się w mieście. Takie głosy również do nas docierały. My jednak nie patrzyliśmy na to w ten sposób, że jesteśmy z miastem, czy przeciw miastu. Chcieliśmy po prostu podpisać taką umowę, która będzie najkorzystniejsza dla Falubazu. W pewnym sensie to się udało, ale i tak miasto dołożyło nam rocznie dodatkowo 200 tysięcy złotych obciążeń w związku z energią elektryczną. Trudno więc się z tego cieszyć, skoro tak znacząco pogorszyły się warunki korzystania ze stadionu. Nie mówiąc już nawet o infrastrukturze, która z roku na rok jest coraz gorsza. Mówił o tym we wtorek na łamach portalu SportoweFakty.pl prezes PZM Andrzej Witkowski. Nie jest to więc problem, który tylko my dostrzegamy. Jest on widoczny w całej Polsce. Nie mamy niestety najładniejszego stadionu w Ekstralidze. On jest pięknie, malowniczo położony, ale ze stadionem na miarę XXI wieku nie ma on nic wspólnego - podkreślił członek Zarządu ZKŻ SSA.
Z zawartej w środę umowy wynika, że Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji przygotuje stadion do startu rozgrywek. Działacze Stelmet Falubazu zajmą się natomiast załatwieniem wszelkich kwestii dotyczących otrzymania licencji na tor przy ulicy Wrocławskiej. - W umowie jest zastrzeżone, że my bierzemy na siebie temat mediów i oczywiście startu w lidze. Załatwiamy to, wszystkie dokumenty zostały złożone. W ciągu kilku dni dostaniemy zgodę na jazdę w Zielonej Górze. Mamy takie zapewnienie i tu nie będzie żadnych niespodzianek. Miasto natomiast zapisało w umowie, że jeśli coś będzie nie tak z infrastrukturą na stadionie i otrzymaniem zgody na organizację imprez masowych, to MOSiR bierze to wszystko na siebie i to naprawi. Taki punkt wynegocjowaliśmy - poinformował Jankowski.
Członek Zarządu ZKŻ SSA przyznał również, że pismo z firmy Stelmet, o którym informowaliśmy we wtorek, nie miało wpływu na zakończenie negocjacji. - Wszelkie ustalenia mieliśmy już z weekendu. Sądziliśmy, że jak tylko prezydent Janusz Kubicki wróci z urlopu, to spotka się z prezesem Robertem Dowhanem w poniedziałek, czy we wtorek i porozmawia na temat stadionu. Takiej woli ze strony włodarza miasta jednak nie było, do spotkania nie doszło. Aby więc, by nie trzymać kibiców w niepewności, prezes we wtorek wieczorem napisał oświadczenie, a ja poinformowałem dyrektora MOSiR-u Roberta Jagiełowicza, że o godzinie 12:00 podpiszemy umowę na warunkach miejskich. Dyrektor pojawił się w klubie, umowa została podpisana - zakończył Marek Jankowski.
* - każdy doda sobie sam te dwie literki :)