Jeszcze na kilka godzin przed samym spotkaniem wydawało się, że kibiców sportu żużlowego w Rawiczu czekać będzie nie lada inauguracja sezonu. Victoria, która na niedługo przed sezonem przystąpiła do rozgrywek, stawiła się bowiem w południowej Wielkopolsce w mocnym zestawieniu z Mariuszem Puszakowskim i Piotrem Świstem na czele. Gospodarze natomiast pieczołowicie przygotowywali się do drugoligowych rozgrywek, uczestnicząc w wielu spotkaniach towarzyskich i notując w nich całkiem przyzwoite rezultaty. Dlatego też sympatycy obu zespołów mogli liczyć na wielkie emocje z udziałem ich ulubieńców już na starcie nowego sezonu. Tak się jednak nie stało.
Kolejarz Rawicz wygrał walkowerem 40:0. Nastąpiło to w związku z niedopatrzeniem dwóch pilskich zawodników, Piotra Śwista i Mariusza Frankowa. Co dokładnie zaważyło o takiej decyzji sędziego? - Chodziło o to, że na pieczątce u obu tych zawodników nie było napisane "lekarz medycyny sportowej". Na jednej pieczątce widniało: "praktyka prywatna przychodni medycyny sportowej Jerzy Sołtys", o ile wszystko dobrze pamiętam. Było tam jego uprawnienie do wykonywania badań sportowców, jakiś numer certyfikatu, ja się na tych rzeczach nie znam. Nie było jednak wpisane w pieczątce słów "lekarz medycyny sportowej". Jeżeli regulamin tak mówi, to wina leży po naszej stronie - wyjaśnia trener gości, Piotr Szymko.
Do sprawy odniósł się także szkoleniowiec Kolejarza Rawag Rawicz, Piotr Żyto. - Szkoda, że tak wyszło, bo przyszło trochę ludzi na stadion i zapowiadał się ciekawy mecz. Chcieliśmy odjechać te zawody. To jednak nie nasza wina.
Po decyzji sędziego o przyznaniu walkowera, w parku maszyn zrodziła się propozycja odjechania test-meczu, który choć po części zrekompensowałby kibicom przyjście na stadion. Miałoby to też pozytywny wydźwięk w kontekście dodatkowego treningu u progu sezonu. - Trener Żyto wyszedł z propozycją treningu punktowanego, który dla gospodarzy byłby szczególnie korzystny na sześć dni przed meczem z Opolem. Miejscowi zawodnicy jednak się na to nie zgodzili - dodaje Szymko.
Kibice, którzy zgromadzili się na rawickim obiekcie, mogą czuć się zniesmaczeni. Nie tak miał wyglądać Lany Poniedziałek dla fanów zespołów z Rawicza i Piły. Warto dodać, że na Stadionie im. Floriana Kapały zjawiła się także grupka sympatyków gości, dla których droga powrotna nie będzie zbyt wesoła.