Lekarze zalecili Oskarowi Fajferowi nawet dwumiesięczny odpoczynek od żużla! - Nie jest to taka prosta kontuzja, bo niewyleczenie jej może skutkować wyskakiwaniem ręki ze stawu barkowego - tłumaczy. - W poniedziałek będę wiedział, czy konieczna będzie operacja, czy nie. Mimo wszystko jestem dobrej myśli. Wierzę w to, że wszystko szybko się zagoi, a ja będę zdrów jak ryba! - dodaje.
Niespełna osiemnastoletni zawodnik doskonale pamięta bieg, w którym upadł: - Po nieudanym starcie, zaciekle goniłem rywalu. Miałem dużą stratę, jednak byłem bardzo szybki i na drugim łuku zaatakowałem Rafała Trojanowskiego. Pojechałem bardzo szeroko, niestety było tam strasznie ciasno, przez co zahaczyłem hakiem o bandę. Wjechałem w łuk praktycznie na wyprostowanym motocyklu. Na domiar złego akurat tam było przyczepne miejsce, nabrałem dużej prędkości i nie zdołałem opanować motocykla. Robiłem co mogłem, ale nie byłem w stanie wyłamać motocykla i upadłem.
Co prawda, Fajfer wstał o własnych siłach, początkowo deklarował nawet gotowość do kontynuowania zawodów, ale w parku maszyn zdecydowano, że niezbędne są szczegółowe badania, którego jeszcze tego samego dnia przeprowadzono w gnieźnieńskim szpitalu. Dzień później wychowanek Startu udał się na konsultacje do kliniki Rehasport w Poznaniu, gdzie lekarze stwierdzili uraz i zalecili długą przerwę. - Obecnie czuję się dość dobrze, ale muszę radzić sobie z unieruchomioną ręką - dodaje.
W najbliższych meczach Fajfera zastąpi najprawdopodobniej Wojciech Lisiecki, który na razie prezentuje się lepiej od Adriana Gały. Jak szanse swoich kolegów ocenia kontuzjowany zawodnik? - Nie mogę się wypowiadać, bo to oni siedzą na motocyklach i pracują na swoje nazwiska. Tylko od nich zależą ich wyniki. Mają szansę się wykazać - stwierdza.
Z powodu kontuzji Fajfera zabraknie w co najmniej kilkunastu imprezach. - Czuję ogromny głód jazdy, ale mam żal do siebie, bo przez uraz opuszczę sporo ważnych zawodów - mówi. W środę nie wystąpił w finale krajowych eliminacji Indywidualnych Mistrzostw Świata, gdzie miał spore szanse na awans. Natomiast w przyszłym tygodniu zabraknie go finale krajowych eliminacji Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów. Co ciekawe, rok temu w podobnej sytuacji był inny wychowanek Startu - Kacper Gomólski, który doznał kontuzji w tygodniu poprzedzającym półfinał mistrzostw świata juniorów. Jego miejsce zajął właśnie Fajfer, który wykorzystał daną mu szansę.
Być może władze żużla ponownie okażą się dla niego łaskawe i wyznaczą go do mistrzowskich zawodów, bez konieczności udziału w polskich eliminacjach?