Przypomnijmy, że prezes Kolejarza Jerzy Drozd zapowiedział po kiepskim występie w Krakowie odsunięcie od składu Rafał Flegera i zarzucał mu, że po spotkaniu nie przeprosił oraz nie wyjaśnił przyczyn słabej dyspozycji. 22-letni żużlowiec zareagował ostro, pisząc na swojej stronie internetowej, iż "najlepiej jest wyj… zawodnika ze składu" oraz że Kolejarz zalega z płatnościami. Przeprosił również za swoją postawę, ale tylko trenera i kibiców.
W poniedziałkowy wieczór wychowanek RKM-u Rybnik wyjaśniał, że nie żałuje wcześniej wypowiedzianych słów. - Nie będę dzwonił do prezesa i prosił go o przebaczenie - mówił. - Nie widzę ku temu podstaw. Po meczu byłem załamany swoją jazdą i chciałem na chwilę zamknąć się i wszystko przemyśleć w ciszy. Jestem typem samotnika, ale mówię prosto z mostu, gdy coś mi się nie podoba. Jeśli Jerzy Drozd tego nie wie, to niech mnie nie ocenia. Poza tym każdemu trafia się gorszy dzień i nie rozumiem, dlaczego miałbym być po jednym niepowodzeniu odstawiony na boczny tor. W tamtym roku nie poszło mi w Krośnie, ale szybko się pozbierałem. Potrafię jeździć na żużlu, co już udowodniłem i jeszcze nieraz udowodnię.
Pierwszy rękę ku pojednaniu wyciągnął Jerzy Drozd. We wtorek zadzwonił do Flegera i jak zapewnia, między nim a żużlowcem nie ma konfliktu. - Odbyliśmy męską rozmowę i wszystko sobie wytłumaczyliśmy - podkreśla sternik Kolejarza. - Rafał jest młody i czasami zbyt gwałtownie reaguje. Niepotrzebnie się zdenerwował. Sam jednak byłem w jego wieku, dlatego wykazuję zrozumienie i mu przebaczam. Prywatnie bardzo go lubię i zawsze rozmawiałem z nim w koleżeńskim tonie. Nie wycofuję się jednak ze swojej wypowiedzi. Fleger zawalił mecz w Krakowie i powinien ponieść konsekwencje.
O tym, jaka kara zostanie zastosowana wobec "Krecika", zdecyduje zarząd na wtorkowym zebraniu. - Rafał prawdopodobnie nie wystartuje w jednym spotkaniu: albo w Rawiczu, albo u siebie z Victorią Piła - wyjaśnia Jerzy Drozd. - W kolejnych będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu. Nie obrażam się na niego, ale podobna sytuacja nie może się powtórzyć. Ciężko pracuję, by zdobywać dla klubu pieniądze i zasługuję na szacunek. Fleger musi czasami spuścić głowę i okazać więcej pokory. Jestem w końcu jego pracodawcą. Płacę regularnie i wymagam od niego zaangażowania. Przed wyjazdem do Argentyny z własnej kieszeni wspomogłem go finansowo, a po powrocie otrzymał z klubu kasę na przygotowania i pojechał z drużyną na obóz przygotowawczy. Dlatego dziwią mnie jego narzekania. Niczego mu u nas nie brakuje.
Jerzy Drozd przyznaje, że jest zniesmaczony falą krytyki, jaka spłynęła na niego ze strony kibiców. - To ja przegrałem mecz w Krakowie czy zawodnicy? - pyta retorycznie. - Podtrzymuję zdanie, że ta porażka to wstyd. Dzwonią do mnie fachowcy i podkreślają, że powinniśmy wygrać. Z kolei na forum wszyscy wylewają na mnie żale i obrażają jeden z drugim. Nie mogę sobie na to pozwolić. Zawodnicy zarabiają pieniądze w kilka godzin i po roku zmieniają kluby. Ja pracuję dla klubu społecznie, zapieprzam cały tydzień, a jeszcze mam na utrzymaniu dom i rodzinę i muszę opłacić światło, wodę, prąd. Znajomi radzą mi, bym wszystko zostawił, ale mogę się założyć o 100 tysięcy, że gdybym teraz odszedł, to Kolejarz upadłby. Nie chcę do tego dopuścić. Czasami wypowiadam się kontrowersyjnie i nie owijam w bawełnę, lecz robię to tylko dla dobra drużyny, nie pojedynczego żużlowca. Proszę o szacunek i zrozumienie. Krytyka musi być oparta na faktach, nie na fałszywych domysłach.
Nie ma konfliktu na linii Rafał Fleger - Kolejarz Opole
Po wymianie zdań na łamach mediów, we wtorek Jerzy Drozd telefonicznie rozmawiał z Rafałem Flegerem. Obie strony wyjaśniły sobie nieporozumienie, a zawodnik nadal będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu.
Źródło artykułu: