Niedzielne spotkanie Stali Gorzów i Stelmetu Falubazu Zielona Góra zostało przerwane po jedenastu wyścigach. Po ósmym biegu sędzia zawodów, Marek Wojaczek, poinformował jednak, iż zawodnicy obu ekip chcą kontynuować rywalizację i jechać ku pamięci zmarłego Lee Richardsona. Nieco inną wersję wydarzeń przedstawia Jacek Frątczak. - Po siódmym biegu dostaliśmy informację, że po ósmym wyścigu sędzia zejdzie do parkingu, aby przekazać nam informację o tragicznej śmierci Lee Richardsona i wtedy podejmiemy decyzję. Jak można mówić, że chcieliśmy zagrać na śmierci zawodnika, który u nas jeździł? To jest nonsens. Dostaliśmy informację od sędziego, że przyjdzie do parkingu po ósmym biegu i to nasi zawodnicy od samego początku nie chcieli jechać. Było wahanie i pytania z naszej strony, na jakiej podstawie przerywamy zawody. Wszystko po to żeby naszego klubu nie spotkały jakieś gigantyczne konsekwencje ze strony Ekstraligi. My nie chcieliśmy jechać już do końca zawodów, ale dopiero w trakcie dziesięciominutowej przerwy podjęliśmy decyzję, że nie jesteśmy w stanie przygotowywać się do kolejnych biegów, a reszta jest po stronie sędziego - wyjaśnił.
- O śmierci Richardsona wiedzieliśmy dużo wcześniej, ale z oczywistych względów nie mówiliśmy o tym zawodnikom, bo jest to sytuacja ekstremalna. Nie mam pojęcia co teraz z wynikiem spotkania. Pytaliśmy sędziego, ale od tego są teraz władze Ekstraligi i to na ich decyzję musimy czekać. Gorzowianie chcieli jechać bez muzyki i dopingu, a my optowaliśmy za tym żeby podjąć wspólną decyzję i nie startować w kolejnych wyścigach - powiedział.
Sporo zamieszania wprowadziła osoba Roberta Dowhana, który po dziesiątym biegu zszedł do parku maszyn i jak pokazały kamery Telewizji Polskiej, zakazał swoim zawodnikom dalszej jazdy. - To nie prezes Dowhan podjął decyzję o tym, że nie jedziemy. Czy wy byliście tutaj? Nie, no i nie ma dyskusji na ten temat - mówił do dziennikarzy Frątczak. - Robert Dowhan przyszedł do parkingu i koniec dyskusji. Podjęliśmy decyzję, że nie jesteśmy w stanie przygotować się do kolejnych biegów i nie wyjeżdżamy - dodał.
Wiceprezes Stali Gorzów, Mirosław Maszoński, poinformował media o tym, że proponował zielonogórzanom przerwanie meczu po siódmym biegu. - Nic mi nie wiadomo na temat propozycji ze strony Stali Gorzów na temat przerwania meczu po siódmym biegu. Jedyną osobą, która może podejmować takie decyzje jest sędzia zawodów - uciął jednak Frątczak.