- Jestem totalnie wstrząśnięty śmiercią Lee Richardsona. Nadal nie mogę w to uwierzyć - powiedział dla SportoweFakty.pl Michał Szczepaniak, który jeszcze kilka dni temu startował wspólnie z Lee Richardsonem w Elitserien. - Jechałem z Lee w miniony wtorek w meczu z Vastervik. Wówczas miałem okazję widzieć się z nim po raz ostatni - wspomina żużlowiec Orła Łódź, który praktycznie przygotowywał się już do kolejnego wyjazdu do Szwecji. - Miałem już w poniedziałek jechać na prom, by we wtorek wziąć udział w meczu w Sztokholmie. Teraz już wiadomo, że spotkanie to zostało odwołane. To jedyna rozsądna decyzja. Chyba nam wszystkim potrzebne jest kilka dni spokoju, by otrząsnąć się po tej tragedii - dodaje wychowanek ostrowskiej Iskry.
Michał Szczepaniak w samych superlatywach wypowiada się o Lee Richardsonie. - W tym środowisku niby wszyscy się znamy. Są jednak tacy żużlowcy, którzy nawet ręki nie podadzą. Lee Richardson był zupełnie inny. Był niesamowicie otwartym gościem. Zawsze można było z nim porozmawiać - podkreśla nasz rozmówca. - Współczuję jego rodzinie. Lee miał trójkę dzieci. Jedno urodziło mu się całkiem niedawno. Sam jestem ojcem dwójki dzieci. Nie mogę sobie wyobrazić, jaka to musi być tragedia dla najbliższych Lee Richardsona - dodaje Michał Szczepaniak.
Wiadomość o śmierci Lee Richardsona dotarła na stadion w Grudziądzu, gdzie w niedzielę ścigał się Michała Szczepaniak przed wyścigami nominowanymi meczu GTŻ-u z Orłem. - W tym momencie nogi się ugięły i odechciało się praktycznie wszystkiego - kończy żużlowiec Orła.
wygralismy czy przegraliscie
pomysli o Lee
mnie wygrana nie cieszy bo odszedl taki zawodnik
szczepaniak niech bierze wzor od takiego zawodni Czytaj całość