Z powodu tragicznej śmierci Lee Richardsona podczas zawodów ligowych we Wrocławiu, składam w imieniu GKSŻ najszczersze wyrazy współczucia i głębokiego żalu Jego Rodzinie, Przyjaciołom, Współpracownikom z klubów żużlowych, w których startował oraz wszystkim tym, dla których Lee Richardson był nietuzinkowym sportowcem i wyjątkowym człowiekiem. W obliczu tej wielkiej tragedii wszyscy musimy pochylić się i zadumać nad kruchością i ulotnością życia, a w szczególności docenić trud, ambicję i pasję sportowca, która niestety w jego przypadku zakończyła się tak boleśnie i zbyt szybko, w momencie najlepszym dla rozwoju kariery sportowej i w kwiecie wieku młodego człowieka.
Tragedia ta, jak również najbliższy czas musi również skłaniać do refleksji i powinna być nauką i doświadczeniem, które nie zostaną roztrwonione i zamienione na wzajemne waśnie, spory, oskarżenia i zachowania nie mające nic wspólnego z normalnymi ludzkimi odruchami i postawami cechującymi ludzi dojrzałych, solidaryzujących się z tragedią młodego człowieka, sportowca, pasjonata kochającego sport żużlowy tak samo jak wielu z nas.
Cytując aforyzm greckiego filozofa twórcy epikureizmu Epikura:
"...zło najstraszliwsze, śmierć, nie dotyka nas wcale, bo póki my jesteśmy, nie ma śmierci, a kiedy jest śmierć, nie ma nas."
W związku z tym apeluję "Ciszej nad tą trumną!"
Jest mi jednocześnie niezmiernie przykro, że musiałem wczoraj cały dzień czytać w prasie, na portalach internetowych i oglądać w TVP informacje o wydarzeniach zaistniałych na stadionie im. Edwarda Jancarza w Gorzowie Wlkp. Odniosłem wrażenie, że zupełnie w cień odsunięto ludzką tragedię, a na główny plan wyeksponowano własne często moralnie wątpliwe interesy oraz sądy nad uczestnikami wydarzeń. W najlepsze trwa licytacja, kto się lepiej zachował, a kto gorzej. Chyba co niektórzy zapomnieli, że przecież zmarł człowiek - mąż, ojciec, przyjaciel, sportowiec.
Przypominam, że rok temu zginął na torze w Gnieźnie adept szkółki żużlowej Arkadiusz Malinger. W 2007 r. zginął na torze w Krośnie czeski zawodnik Michal Matula (wtedy notabene GKSŻ zarządzająca tym szczeblem rozgrywek przerwała zawody po 6 biegu i utrzymała wynik spotkania). W tamtych przypadkach i momentach ludzkich tragedii było znacznie spokojniej, a tragedie i śmierć bolały przecież tak samo. No cóż, nie boję się powiedzieć, że nie było to tak medialne i niektóre osoby w tych chwilach nie mogły się "zaprezentować w pełnej okazałości".
W związku z tym apelujemy jako GKSŻ do całego środowiska o zachowania godne człowieka i takie, które pozwolą najbliższym osobom związanym z Lee Richardsonem i całemu środowisku w spokoju i zadumie przejść ten trudny okres. Niech jutrzejszy dzień będzie dniem wspomnień o Lee i innych zawodnikach, którzy zginęli na torze. Niech nikt nie pisze, nie wypowiada się o tym, kiedy trzeba było zakończyć zawody, czy sędzia zrobił dobrze, czy źle.
Wspominając i solidaryzując się ze wszystkimi osobiście dotkniętymi tragediami na żużlowych torach przeżyjmy jutrzejszy dzień w spokoju szanując pamięć zawodników, którzy stracili swe życie w imię własnych pasji i sportowych ambicji, bo do tej pory tej autorefleksji najbardziej zabrakło nam wszystkim... Na ocenę tych wydarzeń i wnioski oraz naukę na przyszłość przyjdzie bardziej odpowiedni czas.
Niech pan się nie martwi komentującą gawiedzią kibicowską.
Apeluję do Pana o zajęcie się co niektórymi działaczami i przede wszystkim Panem nieudolnym Czytaj całość
To to zabiło Lee, Zabiliście ten sport 20 lat temu!
Cieślak? Twórca sukcesów? Nie to preparator! Dlaczego wyj... z Wrocławia?
gł Czytaj całość