- W Pradze zazwyczaj odrabiałem straty, a tym razem to ja zgubiłem sporo punktów. Co tu dużo mówić. Trzeba gonić czołówkę już w Geteborgu. Postaram się tam pojechać lepiej, aczkolwiek Geteborg to miejsce, w którym nie notowałem dobrych występów. Jak widać, wszystko jest możliwe, bo Marketa to obiekt, gdzie zawsze jeździłem dobrze, a tym razem się nie udało. Może w Geteborgu też będzie odwrotnie niż zazwyczaj - wierzy Jarosław Hampel, który w Pradze zdobył tylko 6 punktów.
W dwóch wcześniejszych turniejach w Auckland i Lesznie "Mały" startował w wielkich finałach. W Pradze, gdzie sześć razy z rzędu dojeżdżał do decydującego biegu, tym razem zabrakło żużlowca Unii Leszno. - W finale pojechali sami doświadczeni zawodnicy. Nikt chyba nie jest zaskoczony jego obsadą. Aczkolwiek Chris Holder wyglądał na bardzo szybkiego, a odpadł w półfinale. Jak widać, wszystko zmienia się tutaj w tej czołówce bardzo szybko. Klasyfikacja punktowa zmienia się praktycznie po każdym turnieju - mówi Polak.
Jarosław Hampel nie kryje, że po srebrnym i brązowym medalu w poprzednich sezonach, chce zdobyć upragnione złoto. Teraz zmienia się jego sytuacja w klasyfikacji przejściowej. Z uciekającego stał się goniącym. - Będę atakował pozycje liderów. Nie ma dużej straty. Tragedii nie ma, ale jak widać czołówka się wyrównała i lekko nie jest. Jestem co prawda na piątym miejscu, ale w czołówce jest spory ścisk. Trzeba dalej walczyć. Na pewno się nie poddaję - zapewnia Hampel.