Łukasz Sówka: Lee był zawsze uśmiechnięty - takim zostanie w mojej pamięci

Choć Łukasz Sówka nie znał długo Lee Richardsona, młodym żużlowcem wstrząsnęła bardzo śmierć Brytyjczyka. Junior PGE Marmy Rzeszów zapamięta Lee Richardsona jako zawsze uśmiechniętego człowieka.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik

Łukasz Sówka w czwartek wziął udział w turnieju par w Ostrowie, gdzie w czterech startach zdobył 8 punktów. Dla młodego kaliszanina, reprezentującego barwy PGE Marmy Rzeszów był to pierwszy start po niedzielnym tragicznym wypadku podczas meczu ligowego we Wrocławiu. - Chcieliśmy trochę pojeździć. Od niedzieli nie siedziałem na motocyklu, po informacji, która dotarła do nas, że Lee nie żyje. W poniedziałek nie jechałem w zawodach w Anglii. W czwartek skorzystałem z okazji i przyjechałem potrenować do Ostrowa - powiedział Łukasz Sówka.

Młody żużlowiec nie kryje, że nadal ciężko się otrząsnąć po tragedii, jaka spotkała jego kolegę klubowego z PGE Marmy Rzeszów. - Jest duży żal i smutek, bo odszedł od nas kolega z zespołu. Lee był zawsze uśmiechnięty. Takiego go będę pamiętał. Za długo go nie znałem, ale przez ten krótki okres, kiedy startowaliśmy w jednym klubie, zawsze można było z nim porozmawiać na różne tematy. Cały czas był uśmiechnięty. Nigdy na nic nie narzekał... - zawiesza głos Łukasz Sówka.

Junior PGE Marmy Rzeszów przyznał, że dopiero w środę zdecydował się i obejrzeć wypadek Lee Richardsona w internecie. - Powiem szczerze, że ja tego wypadku nie widziałem na żywo podczas meczu. Dopiero w środę przemogłem się i obejrzałem powtórki w internecie. Lee uderzył mocno o bandę na prostej. Upadł akurat tak, że uderzył klatką piersiową, całą przednią częścią ciała o deski. To go niestety zabiło...- kończy Sówka.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×