Janusz Ślączka (trener Orła Łódź): Cieszymy się ze zwycięstwa. Wygraliśmy wysoko i byliśmy dobrze przygotowani do tego meczu. Dzisiaj Grudziądz pojechał słabo. Jestem zaskoczony tym wynikiem, trudno nie być jeżeli z taką drużyną wygrywa się tak wysoko. Liczyłem, że będzie to wyrównany mecz i ostatnie biegi zadecydują o wyniku. Ale tu już było wiadomo po dziesiątym, czy jedenastym biegu, że wygramy. Szkoda, że tyle kontuzji było w Grudziądzu. Ten mecz nie zakończył się szczęśliwie.
Mateusz Szczepaniak (Orzeł Łódź):
W pierwszym biegu wziąłem motor na którym jechałem przeciwko Daugavpilis. Jednak teraz spisał się gorzej. Nie chciał obrotów złapać, chyba się coś z zapłonem stało. Później wziąłem drugi motor i było dobrze. Łatwo na pewno nie było. W każdym biegu każdy musiał jechać na sto procent, tak jak zawsze. Wynik bardzo wysoki, jesteśmy z niego zadowoleni. Myślałem, że będzie mniejszy wynik, że wygramy i zdobędziemy bonus, ale nie z taką przewagą. Zawodnicy Grudziądza zaliczyli kilka upadków i to też miało wpływ na wynik. Lepiej by było wygrać mniej, byleby wszyscy dojechali zdrowo. Mam nadzieję, że niebawem przeczytam, że to tylko potłuczenie i, że nic im nie jest.
Damian Adamczak (Orzeł Łódź): Swój występ oceniam nieźle, choć nie czułem się najlepiej po rundzie kwalifikacyjnej Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Długa droga, prawie w ogóle nie spałem. Troszeczkę byłem zmęczony. Szkoda tego mojego upadku, ale nie było źle. Najważniejsze, że daliśmy radę i jedziemy dalej.
Robert Kempiński (trener GTŻ Grudziądz): Moja drużyna była gorsza. To nie jest usprawiedliwienie, że trzech naszych zawodników pojechało do szpitala. Do tego momentu, zanim oni zaliczyli upadki, to i tak przegrywaliśmy już dwudziestoma punktami. Straciliśmy ochotę, bo można powiedzieć, że zeszło z nas powietrze, ale to nie jest usprawiedliwienie. Ja uważam, że byliśmy słabi. Łódź jest lepsza, wygrała z nami w dwumeczu.
Norbert Kościuch (GTŻ Grudziądz): Nie po to tu przyjechaliśmy, aby tu przegrać. Nie wiem nawet jaki jest końcowy wynik i chyba nie chcę tego wiedzieć. Wiem, że wesoło nie jest. Nie ma tu nawet czego komentować. Pojechaliśmy wszyscy słabo i tyle. Bardzo mało wygranych indywidualnych biegów, co przeniosło się na taki, a nie inny wynik. Gdzieś jeszcze nas po drodze pech dopadł w postaci upadków. Mam nadzieję, że kolegom nic się nie stało. Sezon trwa dalej. Trzeba podnieść głowę do góry i jechać dalej. Sezon nie kończy się na jednym biegu. Dziękuje panu Zenonowi Świątkowi z firmy "Fachowiec" za wsparcie w tym sezonie.
Adrian Osmólski (GTŻ Grudziądz): Wydawało mi się, że dobrze znam ten tor. W pierwszym biegu widać było to, co się stało. Założyłem złe przełożenie i nie potrafiłem się złożyć w łuk. Tutaj był główny problem. Dopiero w drugim, trzecim biegu przełożenie pozwalało na to, aby jechać, a nie walczyć. Szczerze mówiąc zawaliłem mecz, jest mi przykro z tego powodu. Bo to seniorzy ciągną u nas wynik, a my dajemy ciała. Przynajmniej ja muszę sobie to wszystko poukładać, dojść do ładu z motocyklami i potrenować w Grudziądzu, by dalej walczyć o skład.