Bydgoszczanie pokonali swoich rywali 52:38. W składzie Betardu Sparty brakowało dwóch zawodników, ale mimo tego dolnośląski zespół stawił gospodarzom spory opór. - Dlaczego oni byli osłabieni? Owszem, nie jechali Klindt i Woffinden, ale było stosowane zastępstwo zawodnika. Jeździli najlepsi i zrobili naprawdę sporo punktów. Także nie wiem, czy rzeczywiście było to osłabienie. Co prawda Tai prezentował się coraz lepiej i mógł także parę punktów zdobyć. Niemniej jednak manewr taktyczny wychodził im bardzo dobrze. Ja się cieszę z tej wygranej. Dlaczego znowu zostawaliśmy na starcie? Lepiej się nie będę wypowiadał na ten temat - tajemniczo komentował Tomasz Gapiński.
Kapitan bydgoskiego zespołu bardzo dobrze znał tragicznie zmarłego Lee Richardsona. Jeździł z nim kiedyś w jednej drużynie. - Wiadomo, że ma to na nas wpływ. Ja osobiście też to przeżyłem, bo poznałem Lee. Dwa lata w Pile i później także dwa w Częstochowie. Trochę się zatem znaliśmy. Jest ogromny smutek, bo odszedł nasz przyjaciel z toru. Dziwne uczucie. Stała się taka tragedia, ale niestety czasu już nie cofniemy. Ciężko się mówi o takich sytuacjach.
Przed Polonią wyjazd do Rzeszowa. Gapiński zapewnia, że w ekipie jest pełna mobilizacja. - Każdy kolejny mecz jest równie ciężki. Będziemy się starać walczyć o zwycięstwo. Rzeszowska drużyna przeżywa spore problemy, ale w problemach czasami zespół niebywale się mobilizuje i łatwiej o korzystny wynik. Zobaczymy, jak będzie.