- Dwanaście punktów to dobry wynik. Możemy być zadowoleni. Najważniejsze, że jest progres, a to zakładaliśmy sobie przed zawodami w Goeteborgu. Oczywiście, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i po świetnym początku turnieju na Ullevi, pojawiła się nadzieja na jeszcze lepszy wynik. Jednak jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma - powiedział dla SportoweFakty.pl Tomasz Suskiewicz, oceniając występ w Grand Prix Szwecji Emila Sajfutdinowa.
Dla Rosjanina turniej w Goeteborgu był najlepszym tegorocznym występem w cyklu Grand Prix. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że nie pierwszy raz Emil Sajfutdinow dobrze rozpoczyna zawody, a gorzej wiedzie mu się w drugiej części turnieju. - Cały czas pracujemy nad tym, by utrzymać równą jazdę przez całe zawody. Wiemy, w czym tkwi problem, ale sama wiedza, a wcielenie jej w życie, to dwie różne sprawy. Ciężko jednak pracujemy, by wyeliminować przyczyną słabszych końcówek zawodów - wyjaśnia Tomasz Suskiewicz.
Tor na Ullevi w Goeteborgu w poprzednich latach sprawiał zawodnikom wiele problemów. Tegoroczne przygotowanie nawierzchni było znacznie lepsze, co potrwierdza menedżer Emila Sajfutdinowa. - Tor zmieniał się w trakcie zawodów, ale nie były to jakieś drastyczne zmiany. Biorąc pod uwagę, jaka kiedyś była nawierzchnia na Ullevi, to w tym roku tor był bardzo dobrze przygotowany - uważa Suskiewicz.
Emil Sajfutdinow po czterech turniejach Grand Prix 2012 zajmuje siódme miejsce z dorokiem 37 punktów. - Nie chcę mówić o celach na koniec sezonu. Jedziemy z turnieju na turniej. Pracujemy, żeby w końcu dojechać do wielkiego finału w tym sezonie. Jesteśmy blisko, ale jeszcze w Goeteborgu się nie udało. Jak już Emilowi uda się awansować do wielkiego finału, w nim karty są otwarte i wszystko się może zdarzyć - kończy menedżer rosyjskiego żużlowca.