Maksim Bogdanow z powodu urazu stracił większość ubiegłego sezonu. Ciągle odbija się to na jego dyspozycji. - Nie odczuwam już skutków kontuzji, jednak mimo to nie jestem w stuprocentowej formie. Miałem już wiele zawodów i każdy start mnie mobilizuje - skomentował Łotysz, który ze Stelmetem Falubazem zdobył sześć punktów. - W meczu z drużyną zielonogórską ciągle była walka. W każdym biegu myślałem o wygranej. Szkoda, że nie wszystko wyszło tak, jak chciałem - ubolewa żużlowiec Lotosu Wybrzeże w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
W pierwszym wyścigu niedzielnego spotkania, gdańszczanie ze startu wyszli na 5:1. Naszego rozmówcę wyprzedził jednak Aleksandr Łoktajew. - Najbardziej żałuję właśnie tego biegu. Razem z Tomkiem Chrzanowskim jechaliśmy na 5:1, ale przyjechaliśmy na 4:2 - zwierzył się zawodnik. - Chyba zabrakło porozumienia. Później było już lepiej, najpierw przyjechałem drugi, aż w końcu wygrałem. W biegu trzynastym byłem blisko pokonania rywali - zauważył absolutny debiutant w ENEA Ekstralidze.
Poza niemalże nieomylnym w niedzielę Andreasem Jonssonem, wszyscy zawodnicy jadący w meczu Lotos Wybrzeże Gdańsk - Stelmet Falubaz Zielona Góra zaliczyli wpadkę. - Gdański tor jest czasami dziwny. Widać to na przykładzie Nickiego Pedersena, który najpierw potrafił odjechać przed rywalami, a później przyjechał trzeci. Szkoda trzypunktowej porażki, jak się przegra dziesięcioma punktami, to tak bardzo nie boli - powiedział Maksim Bogdanow. - Żałuję, że wciąż nie ma Piotrka Świderskiego. Już zaczyna jeździć i czekamy na niego. Widać jednak, że nie może jeszcze jeździć w zawodach. Teraz czekają nas trudne mecze. Na pewno nie będzie lekko, ale nie oddamy punktów bez walki - zapowiedział pochodzący z Daugavpils żużlowiec.