Ronnie Jamroży w tym sezonie ma na razie średnią 1.923 punktu, co daje mu piętnaste miejsce wśród najskuteczniejszych żużlowców pierwszej ligi. Ogromna jest jednak rozbieżność pomiędzy jego zdobyczami na własnym torze i na obcych obiektach. W Ostrowie Jamroży legitymuje się średnią 2.250, a na wyjazdach zaledwie 0.833. Łatwo to jednak wytłumaczyć upadkami w meczach wyjazdowych. - Nie jestem typem człowieka, który się tłumaczy i szuka łatwego usprawiedliwienia. Faktycznie jednak te wypadki odbiły się na moim zdrowiu. Jeżdżę cały czas poobijany i zataśmowany - wyjaśnia żużlowiec.
W ostatnim meczu w Ostrowie z Lubelskim Węglem KMŻ Ronnie Jamroży zdobył 12 punktów, mimo że nie jechał w pełni zdrowy. - Przed meczem w Ostrowie miałem robioną punkcję kręgosłupa. Cały czas zbiera mi się płyn i nie jest komfortowo z tym jeździć. Próbuję jednak sobie z tym jakoś radzi i podążać wytyczoną na początku sezonu drogą. Chcę się rozwijać i punktować jak najlepiej - podkreśla żużlowiec Ostrovii.
Ronnie Jamroży liczy, że w końcu przełamie pecha w meczach wyjazdowych. Leżał bowiem w Grudziądzu, później w Lublinie w przerwanym meczu, a także w Gnieźnie. - Chciałbym bardzo, żeby tym razem obyło się bez upadku. Wierzę także, że zdołam osiągnąć dobry wynik także w meczu wyjazdowym. Wtedy ten sezon będzie dla mnie naprawdę udany. Byłem cały czas w dobrej dyspozycji. Wypadki jednak wybijają mnie z rytmu, przeszkadzają w utrzymaniu wysokiej formy. Muszę po nich się odbudowywać i wracać do dobrej dyspozycji. Taki jest jednak sport. Jedziemy dalej i walczymy - kończy nasz rozmówca.