Dzikie karty w tym sezonie jadą

Nie licząc, Jasona Bunyana w Grand Prix Nowej Zelandii, w kolejnych czterech turniejach zawodnicy z dziką kartą spisywali się bardzo dobrze. Najlepiej wypadł Thomas H. Jonasson w Goeteborgu.

W Lesznie z dziką kartą pojechał Przemysław Pawlicki, który po dwóch seriach startów był liderem z kompletem 6 punktów. Później było nieco gorzej, ale i tak osiem punktów i dziesiąte miejsce sprawiło, że starszy z braci Pawlickich wstydu w Grand Prix Europy nie przyniósł.

W Pradze rewelacyjnie spisał się Josef Franc, który jeździł co prawda w kratkę, bo albo wygrywał albo przyjeżdżał do mety ostatni, ale i tak 9 punktów Czecha i pokonanie w jednym z wyścigów trzech mistrzów świata, było sensacją Wielkiej Nagrody Pragi.

Jeszcze większą furorę niż Franc w Pradze, w Goeteborgu zrobił Thomas H. Jonasson, który uzbierał 11 punktów i dojechał do wielkiego finału, zajmując w nim czwarte miejsce.

W Kopenhadze niezłe zawody zaliczył także Michael Jepsen Jensen, który co prawda nie zdołał awansować do półfinału, ale 7 punktów zdobyte przez młodego Duńczyka było przyzwoitym rezultatem.

Jak widać, żużlowcy startujący w tym sezonie z dziką kartą spisują się naprawdę nieźle. Ciekawe, jak w debiucie w takim towarzystwie wypadnie utalentowany Bartosz Zmarzlik, który obok Tomasza Golloba  będzie jednym z dwóch Polaków w sobotnim Grand Prix w Gorzowie.

Przypominamy, że nadal można nabywać bilety na Grand Prix Polski w Gorzowie po nowej, niższej cenie!

Źródło artykułu: