Żyć jak pocisk - Billy Hamill Story

Christina nie może się o niczym dowiedzieć. Gdyby znała opinię lekarzy o stanie mojego kręgosłupa, pozamykałaby dom na cztery spusty i wybiłaby mi z głowy speedway - Bullet w opowieści Tomasza Lorka.

W tym artykule dowiesz się o:

- Odczułbym na własnej skórze co znaczy domowy areszt. To wszystko w trosce o moje zdrowie. Fakt, nie przypuszczałem, że upadek w Costa Mesa w 2008 roku wywoła tak groźne reperkusje. Mike Faria, mój dobry znajomy, uderzył we mnie na szczycie łuku, wylądowałem pod bandą. W pierwszej chwili pomyślałem sobie, że to nie powód do dramatu. Przecież tydzień temu obróciło mnie na wirażu, obiłem sobie 4 litery, ale poza zakurzonym kevlarem i lekko zdartą skórą, nic mi się nie stało. Po kraksie z Farią, poczułem, że pani Śmierć zagląda mi w oczy, siły opuszczały mnie w oszalałym tempie. W szpitalu powiedziano mi, że nie doznałem żadnego złamania, ale wciąż czułem się podle. Postanowiłem, że zasięgnę rad u specjalistów. Po prześwietleniu okazało się, że mój kręgosłup jest w opłakanym stanie. Lekarz stwierdził, że jeżeli jeszcze raz solidnie obiję sobie dolną część pleców, to mogę rozważać poruszanie się na wózku. Nie wierzyłem, więc wybrałem się do innego lekarza. Gość był świetnie obeznany w dziedzinie urazów kręgosłupa, wyleczył wielu zawodowych sportowców. Ku memu przerażeniu potwierdził opinię pierwszego lekarza. „Możesz się ścigać, ale jeśli znów wylądujesz na czterech literach, twój kręgosłup może nie wytrzymać, bo w przeszłości doznałeś wielu kompresyjnych złamań” – wyznanie eksperta ścięło mnie z nóg. W 2008 roku broniłem tytułu mistrza USA, chciałem znów sięgnąć po złoto. Byłby to cudny prezent na zakończenie kariery. Słowa wypowiedziane przez lekarza na 3 dni przed rozpoczęciem Mistrzostw USA brzmiały jak wyrok. Najpierw myślałem, że będzie dobrze, ale im bliżej pierwszej rundy, tym bardziej czarne myśli zaczęły się do mnie przytulać. Czułem, że będę popełniał banalne błędy podczas jazdy i ulegnę wypadkowi. Wracałem autem do domu. Drżałem jak himalaista, który stopniowo wychładzał się po przejściu burzy śnieżnej i przestawał wierzyć, że odnajdzie jeszcze drogę do bazy. Wiedziałem, że już nigdy nie będę tym samym zawodnikiem, że już nie potrafię wypędzić z głowy myśli o niebezpieczeństwie. Odpłyną w niebyt szalone ataki i widowiskowa jazda. Pokonywałem kolejne kilometry, krajobraz nie przykuwał mojej uwagi. Postanowiłem, że za żadne skarby świata nie puszczę pary z gęby. Moja małżonka Christina nie może wiedzieć jakim ryzykiem obarczony jest mój start w mistrzostwach USA.

Sponsor Billy’ego Hamilla, Joker Machine zapewnił, że wysupła pieniążki na przygotowanie motocykli. Amerykanin wiedział, że nie może ich zawieść. Billy nie wyjawił nikomu druzgocącej diagnozy, założył kask i ścigał się jak za starych lat. W części zasadniczej zgromadził 11 oczek, a w finale zajął drugie miejsce za Billym Janniro. „Przed pierwszym wyścigiem podjąłem decyzję, że moja rodzina dowie się o wszystkim, ale dopiero wtedy kiedy zgasną światła i stadion opustoszeje. Po finale w parku maszyn zjawiła się Christina i moi rodzice. Byli zszokowani tym co usłyszeli z moich ust. Mama najlepiej poradziła sobie ze stresem. Po 5 minutach przytuliła mnie i odetchnęła z ulgą. Cieszyła się, że bezpiecznie odjechała zawody. Z kolei Christina usiłowała dociec dlaczego nie powiedziałem jej wcześniej o diagnozie lekarzy. Milczałem jak grób. Gdybym szepnął jej choćby słówko, wówczas moje szanse na start w zawodach zmalałyby do zera.

Billy Hamill przez lata czarował fanów speedwaya niebanalnym stylem jazdy. Wyginał się na motocyklu jak akrobata, był zwinny jak kot, żył intensywnie. W jego jeździe można było dostrzec ten zachwycający odcień szaleństwa, który sprawiał, że kibice odczuwali przemarsz cząsteczek kwantowych po naskórku. „Bullet”, niczym prawdziwy pocisk, zbliżał się do celu z niebywałą precyzją, wybierał przeróżne ścieżki, zaskakiwał kreatywnością. Hamill nie uznaje półśrodków na torze. To człowiek, który zakładając kask, zamienia się w subtelnego wojownika.

„Muszę czuć ogień w oczach, kiedy wyjeżdżam na tor, a krew w moich żyłach musi zamieniać się w elektrolit. Jeśli nie odczuwam pożądania i mam przymykać gaz, wolę dać sobie spokój. Przechowując w głowie myśl, że jeden upadek może wysłać mnie na wózek inwalidzki, wiem, że nie będę już tym samym zawodnikiem. Zresztą, moje ciało wysyłało mi sygnały podczas ostatniego sezonu na Wyspach Brytyjskich. Niezależnie od tego czy lądowałem na głowie, uderzałem plecami czy 4 literami o bandę, zawsze kończyło się złowrogimi podszeptami, których autorem był kręgosłup” – wyjaśnia legendarny amerykański żużlowiec.

Billy kocha speedway, ale zna też okrutną twarz tego sportu. Podczas Grand Prix w Bydgoszczy w 1998 roku doznał poważnego urazu kręgosłupa. Powątpiewano czy będzie mógł jeszcze chodzić, ale wspaniała praca polskich chirurgów uchroniła go przed najgorszym. Kiedy przed operacją podano mu narkozę, Billy, jak przystało na żużlowca, zaczął fantazjować. „Cześć, ale ty masz piękne piersi” – wyszeptał do chirurga, który pochylił się nad Amerykaninem. To był sygnał, że tzw. „głupi Jaś” zaczął działać. Operacja powiodła się, a Billy opuszczając bydgoski szpital poprosił o księgę wpisów. „W żadnym szpitalu nie otoczono mnie tak fachową i czułą opieką jak w Bydgoszczy” – napisał Bullet. A chirurg na odchodne zażartował do Amerykanina: „Nie dość, że opiekowali się tobą fachowcy, to mieli jeszcze dodatkowy atut: piękne piersi”. Hamill uśmiechnął się. Mógł snuć plany o kolejnych startach…
-----

Ciąg dalszy
pasjonującej opowieści autorstwa Tomasza Lorka o Billym Hamillu dostępny wyłacznie w magazynie „Speedway Pilot”, dostępnym w sprzedaży tylko do 9 lipca!

Nie masz jeszcze tej niecodziennej pozycji poświęconej sportowi żużlowemu? Możesz ją kupić w salonach Empik w całej Polsce oraz w naszym sklepie internetowym (kupując online zapłacisz tylko 10 złotych za sam magazyn - wysyłka zostanie do Ciebie zrealizowana GRATIS!): http://sklep.sportowefakty.pl/speedway-pilot.html.

Lista Empików, w których kupisz magazyn dostępna jest na stronie: http://speedwaypilot.com/sprzedaz

UWAGA! To ostatnie dni by kupić magazyn Speedway Pilot! Sprzedaż prowadzona będzie tylko do 9 lipca!!!

Nie słyszałeś o magazynie Speedway Pilot? A może nie jesteś przekonany, że warto wydać 10 złotych? Zapoznaj się z zawartością: http://speedwaypilot.com/zawartosc/#

Magazyn "Speedway Pilot" to 164 strony znakomitej przygody ze speedway’em, podanej na wysokiej jakości papierze (format A4, klejona okładka).

Rocznik dostępny jest w salonach Empiku w całej Polsce, punktach partnerskich (pełna lista dostępna na http://speedwaypilot.com/sprzedaz), oraz w sprzedaży online: http://sklep.sportowefakty.pl/speedway-pilot.html.

Strona magazynu: http://www.speedwaypilot.com

Oficjalny profil na Facebooku: http://www.facebook.com/speedwaypilot

Komentarze (15)
avatar
sony24
15.07.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Billy w Grudziądzu go kochali i nadal kochają dzięki takim zawodnikom speedway jest tak piękną dyscypliną. No cóż a Pan Tomasz Lorek klasa sama w sobie. 
alexander
5.07.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A co sadzicie o nadzej druzynie w DSP ?
Drugie czy trzecie miejsce ? 
alexander
5.07.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tomek Lorek moglby spokojnie pisac bajki i nie tylko....
Jest inteligentnym facetem, ale zwiazal sie z Polsatem i tylko tam mozna go sluchac.
Buziaki Tomku 
alexander
5.07.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Billy Hamil, witamy Cie w Polsce ! 
avatar
Bobas
4.07.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Super gość,myśle ,że to będzie duży magnes ktory przyciagnie wielu kibiców zeby zobaczyc Billego jazde na rumaku.Moze uda mi sie tam byc,takze do zobaczenia.