- Trochę zawaliłem, trzy biegi nie poszły, tak jak oczekiwałem. Mogłem je wygrać. W pierwszym wyścigu zaważyło złe ustawienie motocykla. Jeśli ktoś jest dobrze przełożony, to można powiedzieć, że nawet jakby nie jechał, to jest z przodu. Poprawiliśmy motor i przyszły dwa punkty. Następnie taśma, ale wtedy było już raczej dobre przełożenie i raczej zera bym nie przywiózł - powiedział po zawodach w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Bartosz Zmarzlik.
17-latek nie ukrywał, że wynik drużynowy miał być zupełnie inny. Jak się okazało, dwóch równo punktujących nie jest w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. - Mieliśmy parę dziur w składzie i przez to zadanie wywiezienia wygranej z Leszna mocno się skomplikowało. Trudno, taki jest sport - stwierdził reprezentant żółto-niebieskich.
Zmarzlik stoczył dwa pasjonujące boje z żużlowcem Unii Leszno, Tobiaszem Musielakiem, niemniej jak sam przyznał, jego zamiarem nie było wytrącenie rywala z równowagi. - Nie jechałem aż tak chamsko, żeby go wywrócić. Po prostu to było zachowanie na granicy. Wiedziałem, że motor nie ucieknie mi, więc krzywdy mu nie zrobię. On by zrobił to samo (uśmiech zawodnika - przyp.red.). Miewałem z nim takie same sytuacje - dodał gorzowianin.
W sobotę zainaugurowane zostaną tegoroczne rozgrywki o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów. Miejscem rywalizacji jeźdźców do 21. roku życia będzie włoskie Lonigo. - Będę chciał zaprezentować się z jak najlepszej strony, bez jakiejś napinki. Zawody te będą na pewno trudne, ale mam nadzieję, że nie zawiodę. Już po zakończonym turnieju będzie można coś więcej komentować - zakończył Zmarzlik.