Żużlowcy Lotosu Wybrzeże Gdańsk obecnie zajmują dziewiąte miejsce w tabeli, jednak pocieszeniem jest fakt, że rozegrali już trzy spotkania w ramach rundy rewanżowej z trzema najlepszymi jak dotąd zespołami. Kolejnym plusem jest to, że do składu wrócił Piotr Świderski, a w wysokiej formie po pierwszych dwóch meczach u siebie wydaje się być Zbigniew Suchecki. Zdecydowanie zwiększyło się dzięki temu pole manewru Stanisława Chomskiego, który mimo słabej formy Tomasza Chrzanowskiego, musząc wystawić zawodników do składu, ratował się mającym pierwotnie jedynie tzw. umowę warszawską Kamilem Brzozowskim.
Teraz ma już do dyspozycji ośmiu seniorów, w tym czterech polskich i ma w czym wybierać. - To prawda. Jest większa rywalizacja w zespole. W lidze będą jechać w mojej ocenie najlepsi. Nadal nie jest jednak idealnie, bo Piotr Świderski nie jest jeszcze nawet w pięćdziesięciu procentach zeszłorocznej formy. Odbiega zdrowotnie i sportowo, gdyż za późno wszedł w sezon i nie jest łatwo to nadgonić - zauważył szkoleniowiec, po czym dodał. - KSM nie pozwala mi na różne konfiguracje, przykładowo Chrzanowski nie może jechać z Brzozowskim. Są tutaj więc różne kryteria, zaczynając od matematyki, kończąc na dyspozycji dnia - dodał Chomski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
W pierwszej rundzie Lotos Wybrzeże przegrał w Lesznie mając osłabiony skład z jadącą w najlepszym możliwym zestawieniu ekipą Unii różnicą zaledwie dziesięciu punktów. Do tego jadąc w równie dziurawym składzie, gdańszczanie przegrali we Wrocławiu różnicą 14 punktów i wygrali z Dospelem Włókniarz u siebie aż 54:36. Wobec tego biorąc pod uwagę fakt, że z meczu na mecz Piotr Świderski powinien jeździć coraz lepiej, pojawiają się w Gdańsku nie tylko nadzieje na zwycięstwa, ale i na walkę o bonus. - Jak mecz jest dużej wagi, to zawodnik powinien podchodzić do tego maksymalnie zmobilizowany. Mamy teraz szerszy skład i jak zawiedzie, to kolejka do udziału w następnym pojedynku się przesuwa. Nie mogę jednak wejść w ich psychikę, jedynie mogę obserwować i patrzeć, czy podchodzą do tego co robią z pełnym zaangażowaniem. Jakie będą efekty? To już tylko gdybanie, podobnie jak gdyba się w sprawie Krzysztofa Buczkowskiego, czy pojechałby lepiej gdyby wystąpił w półfinale Drużynowego Pucharu Świata w Bydgoszczy - stwierdził szkoleniowiec.
Jak więc gdańscy żużlowcy będą się przygotowywać do najbliższych spotkań? Czy zostaną podjęte jakieś dodatkowe działania? - Do każdego meczu przygotowujemy się specjalnie, tak tylko jak możemy. Nie ma różnicy z kim jedziemy, bo każde spotkanie jest bardzo ważne. Te mecze są najważniejsze z tytułu kończącego się sezonu i będą decydowały o naszej przyszłości. Przed każdym pojedynkiem są spotkania z zawodnikami. Organizujemy treningi i jak sytuacja pozwoli sparingi - wyjaśnił trener czerwono-biało-niebieskich. - Najważniejsze jest to, aby zawodnicy dużo jeździli. Mają oni swoje imprezy, a trening nigdy nie zastąpi zawodów. Uczulam też moich podopiecznych, aby pilnowali serwisu sprzętu. Wszystko musi zagrać. Tak samo przygotowują się kluby z Leszna, Torunia, Częstochowy, czy Wrocławia, niezależnie od tego czy walczą o pierwszą czwórkę, czy o utrzymanie - wyjaśnił Stanisław Chomski.
Do Gdańska trójka juniorów Unii będzie jechała wprost z Lonigo, gdzie w niedzielny wieczór pojadą w półfinale Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. - Nie uważam, żeby miało to większy wpływ. Taki jest żużel - dziś jedzie się w jednym miejscu, jutro w drugim. Nie ma co dorabiać ideologii. Na szczęście nie jest to nasze zmartwienie. W poprzednich spotkaniach też mieliśmy sytuacje, gdzie nasi zawodnicy lecieli na łeb na szyję, aby tylko zdążyć na mecz Lotosu Wybrzeże - zakończył Chomski.
I bardzo nie spodobały mi się ostatnie zdania trenera. Chyba, że to wpływ zazdrości o jr? Któż to wie. Trudno jest mi oceniać jaz Czytaj całość