W 10. biegu meczu pomiędzy Unibaksem a Dospelem Włókniarzem Częstochowa Łaguta zaliczył niegroźny upadek na wyjściu z drugiego łuku. Lider częstochowian po meczu zapewnił, że nie odczuwa skutków tego upadku. - C
zuję się normalnie, wiadomo, jestem trochę poobijany, ale wszystko w porządku - zapewnił. - Na torze prawdopodobnie złapałem jakąś koleinę i po prostu mnie wyrzuciło - dodał.
"Grisza" o niedzielnym spotkaniu na Motoarenie chciałby jak najszybciej zapomnieć. W czterech startach zdobył jedynie dwa punkty, a w swoim ostatnim wyścigu zrezygnował z dalszej walki na ostatnim okrążeniu. - Nie dojechałem do mety ze względu na bolącą rękę, nie chciałem kontynuować tego wyścigu - uciął Rosjanin.
Skąd zaskakująco słaba dyspozycja Łaguty w pojedynku z toruńską ekipą? - Nie spodziewałem się, że tak bardzo zabraknie moich punktów. Jestem po prostu bardzo zmęczony - dopiero co wróciłem z Władywostoku, a przez ostatnie dwa tygodnie mieliśmy naprawdę dużo zawodów, między innymi w Szwecji i w Drużynowym Pucharze Świata. Przydałby się wolny weekend - przyznał zawodnik częstochowskich Lwów. - Ten mecz w Toruniu potraktowaliśmy trochę jak trening, ale nie myślimy już o tym i jedziemy do przodu - zakończył.