Gdańszczanie za wyjątkiem Nickiego Pedersena nie mieli praktycznie żadnych argumentów, aby przeciwstawić się znakomicie dysponowanym zawodnikom Dospelu Włókniarza Częstochowa. Walkę z rywalami oprócz wicelidera klasyfikacji przejściowej cyklu Grand Prix w kilku wyścigach nawiązał tylko Renat Gafurow. Pozostali zawodnicy w tym Zbigniew Suchecki byli w zasadzie statystami na torze. Suchecki dodatkowo borykał się z problemami sprzętowymi. - Jestem wściekły, bo starałem się, a tak naprawdę nic nie mogłem zrobić. W dwóch wyścigach miałem defekty. W drugim biegu złamał mi się amortyzator i Szombierski, który gonił mnie przez dwa kółka w końcu mnie wyprzedził. Na prostych nie mogłem w ogóle jechać. Później kolejny defekt. Miałem problemy ze świecą i nawet na murawie nie mogłem odpalić motocykla. W tak ważnym meczu aż dwa defekty i w dodatku na punktowanych pozycjach. Zabrakło tych punktów - mówił wyraźnie podłamany Suchecki w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Wysoka porażka na torze w Częstochowie, to kolejny kubeł zimnej wody na głowy gdańskiej ekipy. Wielu spodziewało się wyrównanej walki, a tymczasem mecz przybrał zupełnie jednostronny przebieg. -Trzeba się pozbierać po tym meczu i wszystko przeanalizować. Musimy wyeliminować błędy jeździeckie, jak i sprzętowe. Tak być nie może - dodaje wyraźnie sfrustrowany Zbigniew Suchecki.
Ostatnie tygodnie, to pasmo ogromnych niepowodzeń beniaminka ENEA Ekstraligi. Gdańszczanie przegrywają kolejne spotkania, a dodatkowo nie oszczędza ich los. Z powodu kontuzji pauzują na razie Thomas H. Jonasson i Maksim Bogdanow. - Co chwile mamy kontuzje w drużynie. Praktycznie cały sezon nie układa się najlepiej dla Gdańska. Ciężko się jedzie. Zakładaliśmy, że powalczymy tutaj choćby o bonus. To był plan minimum. Każdy u nas miał problemy. W sporcie nie ma jednak tłumaczeń. Trzeba jechać i tyle. Za dużo mieliśmy problemów. Stąd wynik jest taki, jaki jest - ocenia zawodnik wypożyczony z Zielonej Góry.
Wychowanek zespołu z Gorzowa nie ukrywa, że jego bolączką są obecnie problemy sprzętowe. - Myślę, że patrząc z mojej perspektywy, to życzyłbym sobie braku defektów, bo na pewno dowiózł bym punkty. W zasadzie nie mogłem nic zrobić. Dwa defekty, jeden na drugim miejscu, a drugi na trzecim. Jakieś fatum nade mną ciążyło, bo takie rzeczy, jak prąd, czy amortyzator zdarzają się raz w ciągu sezonu, albo i rzadziej. Mam nadzieję, że już nie przytrafią mi się takie rzeczy i będę jeździł skuteczniej - kończy Zbigniew Suchecki.