Woffinden był bardzo blisko sukcesu. Prowadził w finałowym biegu, jednak wtedy na tor upadł Edward Kennett. W powtórce szans rywalom nie dał Scott Nicholls. Dla "Scottiego" był to już siódmy tytuł.
- Jestem zdruzgotany - przyznał "Tajski". - Tytuł był naprawdę realny, jednak pozwoliłem my się wyślizgnąć drugi rok z rzędu. Trudno walczy się z piętnastoma najlepszymi brytyjskimi zawodnikami, jednak, podobnie jak ostatnio, czułem, że mam wygraną w garści. Taki jest jednak żużel, raz idzie lepiej, raz gorzej. Zobaczymy co stanie się za rok.
Zawodnik przyznał również, że był zadowolony ze swojej postawy w rundzie zasadniczej, bo w ostatnich dwóch tygodniach nie spisywał się najlepiej w rodzimej lidze. W poniedziałek szło mu jednak bardzo dobrze, czego dowodem były dwie wygrane biegi i trzy drugie miejsca. - Cały wieczór zmienialiśmy ustawienia, w każdym biegu coś przestawialiśmy. Nie było gonitwy z takimi samymi ustawieniami, ciągle wprowadzaliśmy korekty. Myślę, że na koniec byłem optymalnie spasowany, jednak miałem po prostu słabszy start w finale.
Zawodnik pogratulował również sukcesu Nichollsowi. Żałował jednak bardzo, że finał przerwano w momencie, kiedy prowadził. W powtórce miał bowiem kłopot ze sprzęgłem.
Objechał by Tai'a juz na drugim kółku.