Damian Gapiński: Finansowo - transferowe piekło

Regulamin Finansowy jeszcze nie wszedł w życie, a tymczasem kluby już znalazły sposób na jego obejście! W kuluarach mówi się także o transferach w sezonie 2013.

Hipokryzja klubów żużlowych Ekstraligi, a właściwie ich prezesów nie zna granic. Regulamin Finansowy nie nabrał jeszcze ostatecznego kształtu (przynajmniej tak twierdzą wspólnicy), a już można usłyszeć o tym, jakie sztuczki stosowane są w celu jego ominięcia. Tak - to nie pomyłka. Rozpoczęła się walka z czasem. Od nowego sezonu będzie obowiązywał limit wydatków na zawodników. Dlatego niektóre kluby już teraz postanowiły zadbać o to, aby nie płacić "haraczu" do Spółki. Jak bowiem wiadomo, za każdą nadpłaconą złotówkę, kluby będą musiały tyle samo odprowadzić na rzecz Spółki.

Pomysłów nie brakuje. Najbardziej oryginalny polega na tym, że jeden z klubów od jakiegoś czasu wykazuje wyjątkową aktywność u dilerów części do motocykli. Można się jedynie domyśleć, że "zapasy" maja na celu uniknięcie kosztów w przyszłym sezonie. Tajemnicą pozostaje jedynie to, w jakiej formie i komu przekazane zostaną te części w ramach kontraktu na przyszły sezon. Niby wszystko zgodnie z prawem i przepisami. Powstaje tylko pytanie - po co ta hipokryzja? Po co udajemy, że chcemy, aby było taniej, skoro wszyscy wiedzą, że nie będzie. W filmie "80 milionów" grany przez Krzysztofa Stroińskiego ksiądz proszony przez jednego z działaczy "Solidarności" o informacje na temat człowieka, z którym się spotkał, a które to informacje były niezbędne do podjęcia określonych działań odpowiada:
"Kiedyś wielka susza była w okolicy zamieszkałej przez Żydów. Przyszli Żydzi do rabina i mówią uczyń Rebe cud - niech spadnie deszcz, bo zginiemy. Rebe na to - nie będzie cudu, bo nie ma wiary. Jak to nie ma wiary? Przecież przyszliśmy do ciebie. Jakbyście wierzyli, to byście przyszli z parasolami".

Ta przeróbka jednego z dowcipów idealnie pasuje do sytuacji, jaka obecnie panuje w polskim żużlu, przede wszystkim na poziomie Ekstraligi. Jakby prezesi chcieli płacić mniej, to już dawno by to zrobili. I nie byłyby potrzebne żadne regulaminy, KSM, ani inne dziwne twory, które mam wrażenie, mają na celu jedynie oszukiwanie samych siebie.  Regulamin Finansowy już dzisiaj proponuję w całości wyrzucić do kosza. Wcale nie dlatego, że jestem jego gorącym przeciwnikiem - wręcz przeciwnie - uważam, że część rozwiązań jest rozsądnych. Problem w tym, że te przepisy nie będą przestrzegane, bo rozsądku brakuje żużlowym prezesom.

Oczywiście nikt oficjalnie do tego się nie przyzna, a zapytany wręcz zaprzeczy, że coś takiego ma miejsce. Nie jest jednak żadną tajemnicą, że już teraz trwają przymiarki do transferów w przyszłym sezonie. Nikt nie uwierzy w to, że Tomasz Gollob zgodzi się na warunki finansowe proponowane w ramach Regulaminu Finansowego. Zwłaszcza, że jego średnia nie jest tak imponująca, jak w poprzednich sezonach. Co ciekawe, gdyby sugerować się aktualną średnią zawodnika, to w przyszłym sezonie mógłby maksymalnie liczyć na 2100 zł za punkt. To oznaczałoby kilkukrotne ograniczenie jego zarobków. Właśnie przejście Tomasza Golloba do innego klubu może być największym hitem transferowym przed sezonem 2013. Zawodnik Stali Gorzów otwiera listę życzeń Azotów Tauronu Tarnów. W Tarnowie mają problem, bo nie są zadowoleni do końca z postawy Grega Hancocka, a podpisali z Amerykaninem dwuletni kontrakt. Nie zmienia to faktu, że starania o pozyskanie Golloba będą czynione. Opcją rezerwową jest Jarosław Hampel. Nie bez powodu trener Marek Cieślak w rozmowie ze SportoweFakty.pl wyraził się z dużą dozą pewności, że Hampel nie będzie miał problemów ze znalezieniem sobie klubu. Wypowiedź miała miejsce tuż po wymianie zdań na linii Hampel - Józef Dworakowski. Cieślak wie, co mówi, bo nawet jeżeli nie dojdzie do mariażu z Azotami Tauronem, to w kolejce czeka Unibax Toruń, który już w poprzednich sezonach sondował możliwość pozyskania tego zawodnika. W zasadzie przejście Golloba do Tarnowa to najbardziej prawdopodobny wariant. W świetle zapisów Regulaminu Finansowego i opłat transferowych, chyba tylko ten zespół będzie stać na zapewnienie odpowiedniego kontraktu i kwotę transferową. Drugim klubem, który chciałby go mieć w swoich szeregach jest PGE Marma Rzeszów. Prezes Marta Półtorak już wcześniej zapowiedziała, że chętnie pozyskałaby również Nicki Pedersena. To z kolei oznaczałoby jedno - z Rzeszowem pożegna się Jason Crump, który z kolei mógłby obrać kurs na Gorzów, w którym już przecież startował. Najmniej prawdopodobny jest powrót Golloba do Polonii Bydgoszcz, choć taki wariant również istnieje. Szanse Rzeszowa i Bydgoszczy są jednak niewielkie. Bardziej wtajemniczeni twierdzą, że najmniej prawdopodobna jest opcja rzeszowska. Wszystko w powodu krążącej plotki o tym, że za czasów startu w Tarnowie, Gollob miał w jednej z rozmów ze Szczepanem Bukowskim obiecać, że nigdy nie przejdzie do Rzeszowa. Z kolei osoby z otoczenia Golloba zaprzeczają tej historii i twierdzą, że najbliżej będzie mu właśnie do Rzeszowa. I bądź tu mądry...

To wszystko jednak plotki i zapewne wszyscy zainteresowani wyprą się tego, co można tu i ówdzie usłyszeć. Ile w tych plotkach jest prawdy dowiemy się już w czasie okienka transferowego, które właśnie przez wprowadzenie Regulaminu Finansowego zapowiada się jako jeden z najbardziej gorących okresów. Ja mam jednak już swój scenariusz. Zakłada on, że najlepsi zawodnicy i tak otrzymają pieniądze porównywalne do tych, które otrzymywali do tej pory. Jeżeli będą one mniejsze, to niewiele. Głos niezadowolonych zawodników z wprowadzenia Regulaminu Finansowego tym samym ucichnie i nie będzie miał racji bytu, bo podobnie jak w czasie afery tłumikowej, najlepsi i tak sobie poradzą. Chęć zwycięstwa i utarcia nosa przeciwnikom będzie większa, niż zdrowy rozsądek. Właśnie dlatego nie wierzę w czystość intencji prezesów klubów Speedway Ekstraligi. I ponawiam swoją propozycję - wyrzućmy Regulamin Finansowy do kosza. Przynajmniej unikniemy kolejnej kompromitacji w postaci wprowadzenia przepisów, których nikt nie respektuje.

Źródło artykułu: