Zespół Betardu Sparty Wrocław okazał się w Gdańsku gorszy od Lotosu Wybrzeże. Żużlowcy ze stolicy Dolnego Śląska przegrali różnicą pięciu punktów. - Szkoda że przegraliśmy, bo myśleliśmy o zwycięstwie. Byliśmy dobrze nastawieni i mocno podbudowani. Gospodarze nas zaskoczyli i do siódmego biegu jechali bardzo dobrze - zauważył Patryk Malitowski. - Zanim rozszyfrowaliśmy tor, to przewaga gospodarzy zrobiła się wysoka. Trochę odrobiliśmy, lecz za mało. Zdobyliśmy punkt bonusowy, ale to nie to, na co liczyliśmy. Szkoda tej porażki, jednak nie ma się co załamywać. Głowa do góry - za tydzień jedziemy z Unią Leszno i musimy wygrać - powiedział optymistycznie nastawiony wychowanek wrocławskiego klubu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Dla juniora z Dolnego Śląska ważne było pokonanie mającego podobny potencjał Krystiana Pieszczka. - Bardzo chciałem pokonać Krystiana. W piątek oglądałem jeszcze mecz Wybrzeża ze Stalą Gorzów i był on bardzo szybki na gdańskim torze. W biegu młodzieżowym trafiłem na drugie pole i pomyślałem sobie, że muszę go zamknąć. Udało się. Dowiozłem trzy punkty. W moim drugim biegu zrobiłem delikatny błąd i nic nie mogłem zrobić. Dałem z siebie wszystko. Pojechałem na tyle, na ile mogłem. Nie starczyło to jednak do zwycięstwa. Trzeba się poprawić i będzie dobrze - stwierdził Malitowski, który po meczu wraz z kolegami z Gdańska i z Wrocławia podziękował kibicom za doping. - Bardzo fajnie jest, jeśli rywalizujemy na torze, a poza nim jesteśmy kolegami. O to w tym wszystkim chodzi. Gdańscy kibice się bardzo lubią z wrocławskimi, więc nie było przeszkód, żeby z zawodnikami Wybrzeża się wspólnie pobawić. Oni nam dołożyli u siebie, a my im u nas. Wszystko jest ok – skomentował sytuację.
Przed spotkaniem nad stadionem przeszła ulewa, jednak mimo tego wrocławianin pochwalił przygotowanie toru. - Tutaj jest bardzo techniczny tor. Trzeba dobrze jechać. Spadł deszcz i można było jeździć tylko przy samym krawężniku. Ciężko było cokolwiek zrobić po zewnętrznej części toru, chociaż niedzielny mecz był popisem Nickiego Pedersena i Renata Gafurowa. Oni udowodnili, że szeroka też nosiła. Szczególnie zadziwił mnie Gafurow, bo wcześniej za wiele o nim nie słyszałem. Nasze motory troszkę lepiej jechały przy krawężniku. Tor był świetnie przygotowany i mecz był dobry - pochwalił junior ósmej drużyny ENEA Ekstraligi.
Przed Malitowskim mecz na własnym torze z Unią Leszno. - Jestem dobrej myśli. Starty w Gdańsku były naprawdę dobre, więc i we Wrocławiu wyjście spod taśmy powinienem mieć dobre. Przed spotkaniem z Lotosem Wybrzeże troszkę wypocząłem na plaży i przyniosło to odpowiednie skutki. Do treningu muszę odpoczywać i ostro pracować podczas zajęć - powiedział zawodnik, który niedawno przechodził kryzys. - Sam nie wiem czym to było przygotowane. Mieliśmy mecze u siebie, a potem cztery wyjazdy. Wtedy za mocno namieszałem. Zmieniałem silniki i przez to obniżyłem loty. Nie czułem się pewnie. Teraz mam treningi wspólnie z trenerem Tomkiem Skrzypkiem. Biegamy i trener odpowiednio nas nastawia. Chcę mu podziękować za to. Mam z nim zaplanowane kolejne zajęcia i jestem bojowo nastawiony przed dalszą fazą sezonu - zakończył zawodnik w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Patryk Malitowski Pojechałem na tyle, na ile mogłem
Patryk Malitowski pokazał się z dobrej strony podczas meczu ligowego w Gdańsku. Zdobył 5 punktów i jak przekonuje, liczy że ostatnie problemy są już za nim.