Duńczyk traci 23 punkty do ósmego Andreasa Jonssona. Ma jednak prostą receptę na sukces. - Trzeba dostawać się do finałów i zdobywać kilkanaście punktów - powiedział. - W Gorican straciłem nieco dystansu do pierwszej ósemki z powodu drugiego miejsca Jonssona, jednak mimo to awansowałem w klasyfikacji o 2 miejsca. Muszę po prostu zaliczyć kilka dobrych występów i mam nadzieję, że wygram jeden z nich. Być może, jeśli nie awansuję do ósemki, skończę na 9. miejscu, tuż na granicy - dodał.
Andersen startuje w cyklu dzięki tzw. "stałej dzikiej karcie", której przed nim z różnych przyczyn nie przyjęło kilku zawodników. Udział w przyszłorocznej edycji chce jednak sobie wywalczyć na torze. - Czołowa ósemka to nadal mój cel. To trudne, jednak nie niewykonalne. Po prostu kilku zawodników przede mną musi nieco słabiej zapunktować w kilku turniejach.
3 lata temu w Terenzano Andersen uplasował się na 2. pozycji. - Byłem tam na drugim stopniu podium ostatnim razem i chciałbym to powtórzyć. Mogę pokonać każdego, miło byłoby więc znów dobrze spisać się w Grand Prix, dostać się do finału i stanąć na podium. W cyklu jednak nic nie jest proste. Wystarczy popatrzeć na wyniki w Gorican. Nicki Pedersen wygrał rundę zasadniczą mając 11 punktów, a Martin Vaculik skończył 10. z ośmioma. Pewnie dlatego mamy innego zwycięzce w prawie każdym turnieju. Jonsson rok temu był drugi, a teraz zajmuje 8. pozycję. To pokazuje jak zacięty jest ten sezon - powiedział.
W ostatnich tygodniach Duńczyk zanotował progres w osiąganych wynikach. - Wygląda, że dogadałem się z silnikami i jestem z zadowolony z tego co mam obecnie. To dlatego zdobywam punkty - powiedział i dodał, że wiele czasu poświęcił, aby "spasować" się z nowymi tłumikami.
reszte zostawie bez komentarza....