Michał Gałęzewski: Jak udało ci się wygrać z bardziej doświadczonymi zawodnikami, takimi jak Okoniewski, Rempała, Buczkowski, czy Klecha?
Damian Sperz: Jechałem na takim torze, na którym była nawierzchnia ładnie usypana po zewnętrznej i czułem się na siłach, żeby wygrać z tymi zawodnikami. Nawet w ostatnim wyścigu udało mi się przez pewien czas prowadzić z Damianem Balińskim.
Wygrałeś swoje dwa biegi mimo przegranych startów...
- W pierwszym moim wygranym wyścigu szedłem dosyć równo z rywalami. Po zewnętrznej mnie jeszcze atakował Krzysztof Buczkowski i chciałem go wywieźć, wszedłem w usypaną nawierzchnię i wygrałem. W drugim wygranym biegu przegrałem start, od razu chciałem się założyć z czwartego pola na zawodnika z Tarnowa, niestety mi się to nie udało, gdyż szybciej wyszedł ze startu. Walczyliśmy na łokcie, wydawało się że przegram, jednak złapałem przyczepność, minąłem obu rywali i wygrałem bieg.
Dlaczego nie jeździsz tak w lidze?
- Pierwsze biegi przeważnie mam słabe, a w lidze jeżdżę zazwyczaj tylko w pierwszym wyścigu. Dziś w pierwszym biegu też miałem nie spasowany motor, na drugi było już lepiej, na trzeci i czwarty też bardzo dobrze, jednak z leszczynianami nie udało mi się wygrać.
W pierwszym twoim biegu chciałeś pokrzyżować szyki gdańskim seniorom?
- Rozmawialiśmy o tym wcześniej, że nie będziemy robić problemów na torze. Chcieliśmy namieszać tylko w pierwszym łuku i tyle.
Dlaczego pierwszemu zespołowi nie udało się awansować do finału?
- Rybnik był dziś dosyć mocny u nas, jednak Tomek i Krzysiek ostatnio trenowali w Gdańsku i powinni wygrać. Nie wiem co przyczyniło się do porażki, bo to wielka szkoda. Też miałem nadzieje, że u siebie wygrają, a przynajmniej awansują.
W ósmym wyścigu zostałeś zmieniony przez Marcela Szymko. Był to akurat wyścig z Rybnikiem. Może tych punktów zabrakło do awansu pierwszej drużyny?
- Dopiero później o tym pomyśleliśmy, ale umówiłem się z Marcelem, że oddam mu jeden bieg. Gdybym namieszał i urwał jakichś punkt, to mogło być lepiej dla naszej pierwszej drużyny.
Jakie masz najbliższe plany?
- Ostatnio miałem propozycję z Danii, aby tam jeszcze pojechać, ale miałem zawody w Srebrnym Kasku i to mi kolidowało. Często mój ojciec ma telefony z różnych krajów, jednak trzeba pamiętać, że mam tutaj treningi i zawody i to koliduje.
Jak wspominasz swój pierwszy start w Danii, w którym nie zdobyłeś punktów?
- Tor był zupełnie inny, były dwa różne łuki - jeden szeroki, drugi wąski, przyczepność inna, niż na każdym torze w Polsce. Tor był czarny, tak jak w Pile. Szło mi na nim coraz lepiej, jednak punktów nie zdobyłem.
Zdobyłeś jednak niezbędne doświadczenie...
- Tak, to prawda bo jazda na specyficznych torach daje wiele doświadczenia.