Mariusz Staszewski: Gdyby były pieniądze, mógłbym na wakacje jechać wszędzie

Gdyby nie starty w lidze duńskiej i włoskiej Mariusz Staszewski miałby dwa miesiące przerwy w sezonie 2012. Dzięki zagranicznym występom kapitan Ostrovii zapewnił sobie ciągłość startów.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik

Po dwóch miesiącach przerwy na Stadionie Miejskim w czwartek na treningu pojawili się seniorzy ŻKS Ostrovia. - Tak ułożył się tegoroczny kalendarz. Co zrobić, trzeba jechać, choć faktycznie dziwna jest ta przerwa w sezonie. W pierwszym miesiącu po zakończeniu ligi praktycznie nie startowałem. Przez miesiąc miałem wakacje. Jeśli byłyby pieniądze, mógłbym jechać wszędzie - śmieje się Mariusz Staszewski.

Kapitan Ostrovii drugi miesiąc w przerwach w startach w Polsce wykorzystał jednak na zagraniczne wojaże żużlowe. - Startowałem kilka razy w Danii. Byłem też raz w lidze włoskiej. Trenowałem kilka razy w Gorzowie. W ostatnich trzech tygodniach skumulowały się starty, więc nie licząc pierwszego miesiąca przerwy miałem praktycznie ciągłość. Końcówka sezonu też zapowiada się pracowicie - wyjaśnia. Oprócz występów w meczach barażowych kapitan Ostrovii zaprezentuje się także w Turnieju o Łańcuch Herbowy Ostrowa Wielkopolskiego.

Ostatni mecz ligowy żużlowcy Ostrovii odjechali 22 lipca w Daugavpils. Na kolejny pojedynek o stawkę czekali dwa miesiące. - Do połowy sierpnia nie jeździłem. Od tego czasu startuję lub trenuję raz – dwa razy w tygodniu. Zawsze wleci jakiś mecz lub trening. Ostatnio mam nawet więcej imprez, jak na początku sezonu - przyznaje Staszewski. Pytamy doświadczonego żużlowca, czy idzie wyżyć przy takim kalendarzu? - Bez komentarza - odpowiada po chwili zastanowienia "Stachu".

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×