- Myślę, że to były największe zawody, jakie mogę wygrać. Można to porównać chyba tylko z wygraniem ostatniej rundy Grand Prix i zostaniem mistrzem świata. W Vojens zaczynałem jeździć na "pięćsetkach". Kiedy stworzono tutaj zespół ligowy, byłem pierwszym zawodnikiem, którego zatrudniono. To było jeszcze zanim zacząłem jeździć na motocyklach 500cc. Przypuszczam, że to największe osiągnięcie, jakiego mogłem dokonać. Mam 20 lat, to było moje pierwsze Grand Prix w Vojens i wygrałem je - powiedział Duńczyk.
Początek zawodów nie był dla zawodnika szczególnie udany, a do półfinału awansował mając 7 punktów. Sam zawodnik podkreślał zresztą, że choć wygrał, to nie czuje, aby były to dla niego najlepsze zawody w życiu.
W finałowej potyczce Jepsen Jensen pokonał na dystansie Nickiego Pedersena. Młodszy z Duńczyków długo ścigał rodaka, aż w końcu dopiął swego. - Chciałem nabrać prędkości i wyprzedzić go po zewnętrznej, jednak wtedy Nicki odszedł od krawężnika. Musiałem tylko zjechać do wewnętrznej. Wyprzedziłem go i to niewiarygodne, jednak wydarzyło się naprawdę - opisywał.
W kolejną sobotę Jepsen Jensen wystartuje w finale eliminacji do cyklu w Gorican. Duńczyk nie ukrywa, że jego celem na Grand Prix Challenge będzie miejsce w pierwszej trójce. - Przed Parken nie byłem w 100 proc. pewny, że chce startować w cyklu. Po Drużynowym Pucharze Świata poczułem jednak, że jestem już na to gotowy. Mam świetnych mechaników wykonujących fantastyczną robotę. Mam dobrych ludzi za mną. Teraz potrzebuję sponsorów, którzy pomogą mi w przygotowaniach do kolejnego sezonu - powiedział.