Piotr Baron dla SportoweFakty.pl: Chęć zwycięstwa przyczyną upadków zawodników

W środowe popołudnie na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu trenowała szkółka żużlowa i amatorzy. Tuż po ostatnich jazdach próbnych na rozmowę z naszym portalem zdecydował się Piotr Baron.

Treningi amatorów żużlowych i wrocławskiej szkółki są łączone. - Amatorzy sobie jeżdżą, a przy okazji startują także młodzi chłopcy ze szkółki. Fajnie, bo tak naprawdę szkółka jest za mała żeby jeździła sama. Właściwie są trzy osoby w szkółce i to by było mało na organizację treningów. Mamy trzy osoby dosyć fajne, wszyscy w młodym wieku. Wśród nich jest m.in. Nowak, który ma trzynaście lat. Jedzie dosyć fajnie i podczas treningu powygrywał kilka wyścigów. Pracuje z nami drugi rok i to jest chłopak, który się rozwija w sposób właściwy. Dołączyło do nas także dwóch innych młodych chłopaków, którzy dopiero zaczynają i są to ich pierwsze jazdy po dwóch. Jest z nami także Maciej, który jeździ rok i także robi postępy. Do tego dochodzą amatorzy i wszystko jest fajnie - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Piotr Baron - trener Betard Sparty Wrocław.

W najbliższą niedzielę we Wrocławiu odbędzie się pojedynek rewanżowy o baraże ENEA Speedway Ekstraligi. Wrocławianie zmierzą się u siebie z GTŻ-em Grudziądz. Do tego arcyważnego spotkana będą się skrupulatnie przygotowywać. - Co do naszych treningów, to odbędą się one w piątek i sobotę o 15:30, a niedziela - mecz o tej samej godzinie. W czwartek mamy trening ogólnorozwojowy na sali z Tomkiem Skrzypkiem. Chcemy się trochę rozruszać, pobawić. Generalnie teraz mamy zjazd zawodników. Większość ma przyjechać w środę wieczorem, a ci co nie dadzą rady, zjawią się w piątek. Tak czy tak mamy mieć na treningach komplet. "Tajski" (Tai Woffinden) także ma spróbować pojechać. Wieczorem jedziemy do lekarza, zobaczymy czy da się cokolwiek zrobić, by mógł w niedzielę wystartować - tłumaczy Piotr Baron.

Żużlowcy klubu z woj. dolnośląskiego będą musieli odrobić stratę aż 12 punktów. Mimo że grudziądzanie wypracowali sobie sporą zaliczkę punktową, gospodarze niedzielnego meczu nie są na straconej pozycji. - W Grudziądzu właściwie punkty zrobiło dwóch naszych zawodników. Zrobili to Tomek Jędrzejak i Sebastian Ułamek. Liczymy na to, że u siebie ważne punkty zdobędzie Monberg, przede wszystkim "Fredka" (Lindgren) i młodzieżowcy. Mamy atut własnego toru i wierzę, że spokojnie powinniśmy dać radę. Jeżeli nam się nie uda tego obronić, to znaczy że na tą ligę się nie nadajemy - mówi były żużlowiec.

W ekipie z Grudziądza są zawodnicy, którzy w przeszłości startowali na co dzień na wrocławskim owalu. Mowa o Hansie Andersenie i Davey'u Wattcie. - Oczywiście, że znają oni nasz tor. Nie wiem dokładnie jak będzie z Wattem. Czy w ogóle pojedzie, czy będzie za niego „zz-tka”. Przypuszczam, że będzie za niego zastosowane zastępstwo zawodnika. Ja myślę, że Tomek Jędrzejak, Sebastian Ułamek, "Fredka" Lindgren i Monberg są w stanie z wszystkimi z nich powalczyć i spokojnie pojechać. Nie skreślałbym też młodzieżowców. Teraz trochę odpoczęli od jazdy i przed nami te dwa treningi. Powinni się trochę obudzić i jeszcze Tomasz Skrzypek poprawi im motorykę. Zobaczymy jak będzie, jestem dobrej myśli.

Drużyna Betard Sparty Wrocław nękana była w tegorocznym sezonie przez liczne kontuzje. To z pewnością jeden z głównych powodów takiej, a nie innej pozycji podopiecznych Piotra Barona w ligowej tabeli. - Niestety tak. Na dwadzieścia jeden meczów, które do tej pory przejechaliśmy, w siedmiu z nich nie mieliśmy Taia Woffindena. Uważam, że jest to dla nas spore osłabienie. W dwóch pierwszych meczach przyzwoicie pojechał Nikolai Klindt, jednak doznał kontuzji i nie było go przez kolejne dziewiętnaście spotkań, a to trochę dużo. Jak dobrze zaczął jechać Dennis Andersson, to znowu jego dopadła kontuzja. Teraz uraz przytrafił się Taiowi, a na samym początku sezonu obojczyk złamał Patryk Malitowski. Niestety tych kontuzji było zbyt wiele na początku roku. Cóż, zdarzyło się, jesteśmy tam, gdzie jesteśmy i musimy się ratować tym składem, który mamy. Niezależnie czy będziemy jechali zastępstwem, czy będziemy jechali z Taiem. Życzyłbym sobie żebyśmy pojechali z Taiem, bo to jest facet, który dołącza do "Fredki" i u siebie jadą naprawdę świetne biegi. Zobaczymy czy pozwoli mu zdrowie - mówi szkoleniowiec.

Tegoroczny sezon jest niezwykle pechowy dla wszystkich drużyn ENEA Speedway Ekstraligi. Wielu zawodników doznało poważnych urazów i kontuzji, które wykluczyły ich na długi okres. Kibice i całe środowisko żużlowe spekulują co może być główną przyczyną tak dużej ilości upadków zawodników. Czy są one spowodowane w głównej mierze przez nowe tłumiki, czy może przez częste podróże zawodników i w konsekwencji zmęczenie materiału? - Na każdym meczu spotyka się czternastu sportowców, z których każdy chce bardzo dużo osiągnąć i bardzo dobrze pojechać. Myślę, że przyczyną tego najprawdopodobniej będzie to, że każdy chce wygrać. W sporcie żużlowym jest przede wszystkim bardzo mocna rywalizacja. Presja jest spora, ale myślę, że chęć zwycięstwa tutaj powoduje, że kontuzje się zdarzają. Tak naprawdę, urazy żużlowców były i będą zawsze. Jak ja jeździłem to były inne wydechy. Podczas mojej kariery były one trzykrotnie zmieniane. Wiele się spekuluje, ale ja myślę, że głównie sport i chęć zwycięstwa powoduje, że zawodnicy upadają - zakończył Piotr Baron.

Piotr Baron
Piotr Baron
Źródło artykułu: