Janusz Kołodziej dla SportoweFakty.pl: Przyszła ulewa i narobiła dziadostwa

Pierwsze spotkanie finału Enea Ekstraligi nie doszło do skutku. Niedzielne opady deszczu uniemożliwiły zawodnikom jazdę na torze w Gorzowie.

Gdy tylko pojawiła się informacja o odwołaniu spotkania pomiędzy Stalą Gorzów a Azotami Tauronem Tarnów, rozpoczęły się spekulacje dotyczące nowego terminu rozegrania pierwszego finału Enea Ekstraligi. - Zostaje wtorek i czwartek. W czwartek nie pasuje gospodarzom, bo nie mają Jensena. We wtorek nie wiadomo jaka będzie pogoda i może nie udać się przygotować toru. Nam pasuje wtorek, ale zobaczymy czy dogadamy się z terminami - mówił chwilę po odwołaniu Janusz Kołodziej.

Później rzeczywiście finał został przeniesiony na wtorek. Pojawiły się natomiast pytania czy nie lepiej rozegrać finału w niedzielę, to jednak możliwe by było tylko poprzez przesunięcia regulaminowe, ponieważ mecz w Gorzowie musi się odbyć przed rewanżem. - Pewnie dla kibiców lepiej. Wielu osobom może to także pasować. Mi akurat nie pasuje, bo ja już zaplanowałem po sezonie wyjazd i w takim razie musiałbym to przekładać. Trzeba się jednak dostosować, takie jest życie. Nic na to nie poradzę - dodawał żużlowiec tarnowian.

W Gorzowie od rana świeciło słońce, odbył się trening gospodarzy. Później jednak na chwilę się rozpadało i to zaważyło. Co o stanie toru może powiedzieć "Koldi"? - Tor jest po prostu w ciężkim stanie. Tor był bardzo dobrze przygotowany, ale przyszedł deszcz. Kilkuminutowa ulewa, która narobiła dziadostwa. Można jeździć, kombinować, mieć wszelaki sprzęt, ale ciężko jest to ułożyć - stwierdził reprezentant tarnowskich "Jaskółek".

Finałowe spotkania w polskiej lidze najczęściej rozgrywane są w październiku, gdy pogoda jest już niepewna. - Wiadomo, że jak się kończy sezon w takiej porze to jest zróżnicowana pogoda i czasami wystarczy poczekać parę dni i jest odwrotnie. Za kilka dni może być fajnie, ciepło, słonecznie. Chyba będziemy czekać - powiedział "Koldi". - Fajnie jest mieć coś zaplanowane i tak odjechać. Z drugiej strony jak nie ma pogody i chce się walczyć z siłą wyższą to nie daje się rady i trzeba poczekać - zakończył Janusz Kołodziej.

Źródło artykułu: