Krzysztof Cegielski o finale: Tarnowianie byli drużyną z prawdziwego zdarzenia

Krzysztof Cegielski ocenił dla SportoweFakty.pl finał Enea Ekstraligi. Opowiedział o jakości widowiska, kluczowych zawodnikach, a także przygotowaniu nawierzchni na finałowe pojedynki.

Rewanżowy mecz finałowy Enea Ekstraligi był w zgodnej opinii fachowców widowiskiem godnym pojedynku o złoty medal. - Podzielam to zdanie. Kilka wyścigów było naprawdę bardzo emocjonujących. Toczyła się w nich walka do ostatnich metrów. Co godne podkreślenia, była to walka fair. Tym większe słowa uznania dla żużlowców, którzy wiedząc o jaką stawkę jadę, potrafili walczyć czysto i szanować rywala - powiedział dla SportoweFakty.pl Krzysztof Cegielski.

Tytuł mistrzowski po siedmiu latach powrócił do Tarnowa. Gorzowianie po 15 latach mają ponownie srebro, choć oczywiście liczyli na powtórkę z 1983 roku i tytuł mistrzowski. - Wydaje mi się, że jeden i drugi zespół mogą być zadowolone. Tarnowianie na pewno bardziej, bo wywalczyli tytuł, ale gorzowianie zrobili także podstęp w porównaniu z zeszłym rokiem. Wydaje mi się, że złoty medal Stal przegrała na własnym torze. Zaliczka 5 punktów była zbyt mała, by obronić ją w Tarnowie -uważa "Cegła".

Co ciekawe, mecze finałowe toczyły się na skrajnie różnych torach. W Gorzowie nawierzchnia była tradycyjnie przyczepna. W Tarnowie twarda i śliska. Co o przygotowaniach toru na mecze finałowe sądzi ekspert portalu SportoweFakty.pl Krzysztof Cegielski? - W tym sezonie było dużo dyskusji na temat przygotowania toru. Każdy z kibiców sam sobie oceni, na jakiej nawierzchni było lepsze ściganie. Żaden z torów, gdzie odbyły się mecze finałowe nie zasługuje na naganę. Tak naprawdę tor idealny byłby, gdyby wyśrodkować przygotowanie nawierzchni z Gorzowa i Tarnowa. Najważniejsze jednak, by żużlowcy mogli ścigać się na bezpiecznych torach, bez pułapek, o równej przyczepności. By mogli skupić się tylko na walce z rywalem i dawaniu z siebie stu procent, a nie myśleniu o tym, czy na kolejnym wirażu nie spotka ich jakąś niespodzianka - uważa Krzysztof Cegielski.

Cichym bohaterem meczu finałowego w Tarnowie był Jakub Jamróg, który zdobył 6 punktów, wygrywając dwa swoje pierwsze wyścigu. - Podzielam tę opinię. Jakub Jamróg okazał się czarnym koniem rewanżu. Nie można jednak zapominać także o punktach innych zawodników. Martin Vaculik odrodził się w trakcie zawodów. W pierwszej połowie świetnie punktował Janusz Kołodziej, a kapitalne zawody w Tarnowie odjechał Leon Madsen. Zresztą tarnowianie w meczach finałowych stanowili drużynę z prawdziwego zdarzenia tak, jak przez cały sezon i dlatego zdobyli tytuł mistrzowski. Kuba Jamróg okazał się jednak tym języczkiem u wagi, który mógł zadecydować o złocie - kończy nasz rozmówca.

Krzysztof Cegielski jest zadowolony z poziomu finału Enea Ekstraligi.
Krzysztof Cegielski jest zadowolony z poziomu finału Enea Ekstraligi.
Źródło artykułu: