Krzysztof Cegielski jest oburzony tym, co od kilku lat dzieje się w październiku i w listopadzie, kiedy prezesi narzekają na wygórowane żądania żużlowców. - Uważam, że jest to bardzo poważny problem. Niepotrzebnie kibiców wprowadza się w błąd. Wiemy doskonale kto napędził tę spiralę kontraktową w ostatnich latach - są to prezesi klubów wraz z zawodnikami, ale wszystko zazwyczaj wychodzi od pierwszej strony - przekonuje były zawodnik. - Wszystkie kwoty, które podawane są w ostatnich dniach w medialnych przekazach są doskonale znane. My wiemy jaka jest jednak prawda, ale kibice już niekoniecznie. Pewne grono osób wypuszcza informacje do mediów zupełnie zafałszowane. Kilka ofert, które ujrzały ostatnio światło dzienne są to oferty klubów dla zawodników, a nie odwrotnie. Ta manipulacja jest niesmaczna - twierdzi ekspert portalu SportoweFakty.pl.
Czasami kluby niekoniecznie poważnie traktują swoich żużlowców. - Jest w tym gronie zawodników jeden, który jest wymieniany w gronie tych, którzy "oszaleli". Do dzisiaj nie ma zapłaconych pieniędzy za pół roku w swoim klubie, a dostał ofertę startu w tym samym klubie! Była ona taka, że gdy ją przeczytał, musiał usiąść, była tak nierealna - zauważył Prezes Stowarzyszenia Żużlowców Metanol. - To jest bardzo nie w porządku, gdy wypuszczane są nie mające zbyt wiele wspólnego z prawdą informacje i tworzy się nieprzyjemną atmosferę, aby wywrzeć jakąś dziwną presję na zawodników - ocenił.
Cegielski zauważył też ciekawą prawidłowość. - Jest taka tendencja. Gdy jest początek sezonu, to zawodnicy są bogami, panami i najlepsi na świecie. Są hołubieni, głaskani po głowach. Po sezonie żużlowcy stają się samym złem. Są krwiopijcami i najgorszą częścią żużlowego świata. Jestem przekonany, że gdy będziemy mieli luty lub marzec, to ci zawodnicy ponownie staną się wielkimi sportowcami - wyjaśnił. - Niepotrzebnie wzbudza się negatywne emocje wokół tego wszystkiego. Każdy przedstawiciel klubu ma swój rozum i decyduje z kim rozmawia oraz jak. Chcemy poprawić wizerunek sportu żużlowego, a takie informacje temu nie służą. Jest przecież wiele pozytywów, o których się nie mówi, również tych związanych z coraz lepszym zarządzaniem klubami - twierdzi.
Wiadomo, że niezależnie od dziedziny życia, każdy chciałby zarabiać jak najwięcej pieniędzy. Nikt jednak nie zarobi, gdy pracodawca nie podpisze z nim odpowiedniej umowy. - Oczywiście, wiele razy zawodnicy do mnie dzwonią i pytają, czy to co zaproponował im dany klub, jest realne. Wiem o niektórych sytuacjach w klubach, ale ciężko jest przewidzieć co dokładnie się w nich dzieje. Uczulam zawodników, aby wszystko sprawdzali, bo zawsze jest to ryzyko - zauważył Cegielski. - Mnie jednocześnie czasami irytuje to, że poprzez różne zmiany, ograniczenia i limity, zawodnicy którzy nic nie osiągnęli w sporcie mają takie żądania i dostają takie propozycje tylko dlatego, bo akurat pasują do składu, choć ich umiejętności są dalekie od ideału. Irytuję się faktem, że sami tworzący reguły gry doprowadzili do takiej sytuacji. W tej chwili pewnie będzie potrzeba kilku lat by to wszystko naprawić, ustabilizować i uporządkować. Tylko jednak razem – zawodnicy, prezesi, sponsorzy i kibice - mówi Cegielski.