W minionym sezonie żużlowcy Lubelskiego Węgla KMŻ zajęli trzecie miejsce w rozgrywkach I ligi. Do ostatniego meczu w Gnieźnie Koziołki - jako beniaminek rywalizacji - biły się jednak o awans do Enea Ekstraklasy. Premiowanego miejsca nie udało się zająć, ale w przyszłym roku atak na elitę ma zakończyć się już sukcesem. Priorytetem dla działaczu lubelskiego klubu jest więc zatrzymanie liderów drużyny z Robertem Miśkowiakiem, najlepszym żużlowcem zaplecza ekstraligi na czele.
- Bardzo chcemy, by Robert Miśkowiak został w Lublinie i zrobimy wszystko, by tak się stało. Wszystko jednak uzależnione jest od finansów, jakimi będziemy dysponować - mówi Dariusz Sprawka, prezes Lubelskiego Węgla KMŻ w rozmowie z portalem SportoweFaty.pl - Przed rozpoczęciem konkretnych transferowych rozmów musimy jednak spełnić dwa warunki: spłacić zadłużenie wobec zawodnika i mieć deklaracje naszych największych sponsorów, czyli miasta i Bogdanki. Po 16 listopada powinniśmy wiedzieć, na jakie wsparcie możemy liczyć ze strony ratusza, a pod koniec miesiąca ze strony kopalni - dodaje prezes Koziołków z Lublina.
Dariusz Sprawka zapewnia, że klub nie zamierza podpisywać wirtualnych kontraktów z zawodnikami. - W wielu klubach nie wytrzymuje się presji sponsorów oraz kibiców i podpisuje się wirtualne umowy z żużlowcami. Obowiązuje tam zasada: najpierw kontrakt z zawodnikiem, a dopiero potem budowanie budżetu zespołu na cały rok. I później jest kłopot i poszukiwanie pieniędzy. Nie tędy droga. W Lublinie nie zamierzamy zawierać wirtualnych umów. Najpierw finalizujemy rozmowy ze sponsorami, a potem z zawodnikami - przekonuje lubelski działacz.
Nie jest tajemnicą, że Robert Miśkowiak po świetnym sezonie ma wiele atrakcyjnych propozycji z klubów Ekstraligi. W elicie chce również jeździć Dawid Stachyra, kolejny z liderów Lubelskiego Węgla KMŻ. Czy prezes Sprawka znajdzie zatem argumenty, by zatrzymać tych zawodników w Lublinie? - Robert Miśkowiak powtarza, że priorytetem dla niego są dalsze starty w naszym zespole. Jeszcze w miniony piątek padło z jego strony takie zapewnienie. Dawid Stachyra nie ukrywa, że chce jeździć w ekstralidze, ale też nie wyklucza pozostania w Lublinie. Rozmawiać można z każdym, ale póki nie będziemy wiedzieli, na jakie wsparcie możemy liczyć ze strony największych sponsorów nie wiemy przecież, co możemy zaoferować żużlowcom. A interesuje nas podpisanie tylko realnych kontraktów. Liczymy też na pomoc mniejszych dobroczyńców, których wciąż w klubie przybywa - zakończył Dariusz Sprawka.