To będzie drastyczny regulamin - rozmowa z Markiem Cieślakiem

Dzień przed ogłoszeniem regulaminu DMP Marek Cieślak miał wiele obaw. Ostatecznie zostały one rozwiane. Jak trener najlepszej polskiej drużyny minionego sezonu ocenia wprowadzone zmiany?

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski

Jarosław Galewski: Dzień przed ogłoszeniem regulaminu DMP miał pan duże obawy. Jak jest teraz?

Marek Cieślak: Powiem szczerze, że tego, o czym się dowiadywałem nie ma. Przyjąłem to z ulgą. Całe szczęście, że tak jest. Prezes Witkowski się nie ugiął .

Górny KSM będzie wynosić 40. Czy to pana zdaniem dobre rozwiązanie?

- To będzie drastyczny regulamin. Według mnie wszystkich czeka naprawdę ciężki sezon. Proszę pamiętać, że w tym momencie jest dziesięć drużyn i w związku z tym trzy spadają. Jeżeli zrobilibyśmy wysoki górny KSM rozpoczęłaby się walka i gonienie za zawodnikami. To znaczące podnosiłoby wydatki klubów. Zawodnicy są normalnymi ludźmi, dobrymi biznesmanami i doskonale wiedzą, co robić, kiedy ci najlepsi są bardzo potrzebni. Każdy z nich doskonale orientuje się, ile ma wołać za swoją pracę. Koniec byłby taki, że trzy drużyny, które by spadły, zostałyby bankrutami. To byliby ci, którzy wydali dużą kasę i się nie utrzymali. Jeśli więc robimy KSM, to powinien być on drastyczny dla wszystkich. Wszyscy jak jeden mąż powinni uszczuplić swój majątek. Oczywiście, będą tacy, którzy nie muszą tego robić. Niski KSM ma przecież Wrocław i w tym przypadku nikogo nie trzeba wyganiać. Tak czy inaczej sensem tego interesu jest uratowanie klubów przed nadmiernymi kosztami. Gdyby KSM był wyższy, to równie dobrze mogłoby go nie być.

KSM zniknie już w sezonie 2014. Jak pan ocenia takie rozwiązanie?

- Powiem panu, jak to się skończy. Ten rok będzie bardzo ciężki. Koniunktura jest taka, a nie inna. Wszyscy są obecnie wystraszeni kryzysem. Sponsorzy zamykają kieszenie i na pewno będzie trudno. Przypuszczam, że te kluby, które przetrwają, nawet w przypadku uwolnienia KSM, później sobie poradzą. Według mnie będą bardziej racjonalnie myśleć nad swoimi zawodnikami i budowaniem drużyn, żeby nie robić tego na wariata i za wszelką cenę przepłacać. Później tytuł mistrzowski ma i tak tylko jeden, a reszta jest tak naprawdę przegrana. Dobrze, że w tym roku KSM wynosi 40. Były różne propozycje, jedne zakładały 39 a inne 41. Prezes Witkowski słusznie zrobił, że przeciął to na połowę. Wszyscy mamy problem, bo musimy pozbyć się zawodników.

Czego zatem dotyczyły pana wcześniejsze obawy?

-
Chodziło mi o to, że były gdzieś pomysły, że polski junior, niezależnie od średniej wykręconej na torze, może mieć liczony KSM jako 2,5. W takiej sytuacji zrobilibyśmy podział, że niektóre drużyny z mocnymi juniorami miałyby tak naprawdę KSM 45, a inne 40. Gdyby Dudek, Zmarzlik czy bracia Pawliccy, którzy mają KSM w okolicach 7, mogli w myśl takiego przepisu mieć obniżony KSM do 2,5, to spowodowałoby duże różnice. Tak naprawdę byłyby drużyny ze średnią 44 czy 45 punktów i ze znacznie niższą. Gdzie w takiej sytuacji byłoby wyrównanie poziomu? Wiele drużyn by na tym skorzystało, ale inni byliby na straconej pozycji.
Marek Cieślak uważa, że sezon 2013 będzie ciężki dla wszystkich klubów Marek Cieślak uważa, że sezon 2013 będzie ciężki dla wszystkich klubów
Czy zmniejszenie składu Ekstraligi do ośmiu drużyn należy oceniać pozytywnie?

- Dziesięć zespołów to nie było nic złego. Okazało się jednak, że jest drogo. Wszyscy jechali 18 meczów, a później najlepsza czwórka play offy. Były też przecież baraże. W tym roku nasza drużyna wystartowała w 22 spotkaniach. Od sponsora może pan otrzymać określoną kwotę za reklamę i bez znaczenia w tym przypadki jest, ile spotkań jedzie zespół. Na wpływy ze sprzedaży biletów nie ma co liczyć, bo one nie pokrywają kosztów działalności klubu. W tym przypadku sprawa jest dyskusyjna. Warto jednak zauważyć, że tych zawodników też nie ma chyba aż tyle, żeby to dobrze funkcjonowało. To trudny temat. Dziesięć drużyn mi nie przeszkadzało, ale życie pokazało, że jest inaczej. Mówiło się, że przy takiej liczbie drużyn zawodnicy rozjadą się po Polsce i będą wyrównane mecze. Okazało się tymczasem inaczej i było bardzo dużo spotkań do jednej bramki.

W składzie każdej drużyny ekstraligowej musi startować dwóch polskich seniorów i juniorów... - Ten pomysł funkcjonuje już od jakiegoś czasu. Nic się nie zmieniło, dwóch juniorów jest już od kilku lat, podobnie z seniorami. To zresztą bardzo dobre rozwiązanie, które pomaga chronić nasz żużel. Każdy ma obowiązek, żeby zadbać o tych dwóch polskich młodzieżowców. Trzeba w związku z tym lepiej lub gorzej, ale inwestować w szkolenie.

Wraca przepis o próbie toru. Jaki będzie on mieć wpływ na ligową rywalizację?

- Nie mam nic przeciwko próbie toru, tylko proszę zwrócić uwagę, co się działo, kiedy miały one miejsce. Wcześniej jechała cała drużyna i mimo że było się gospodarzem, to robiło straszny zamęt w głowie zawodnikom. Przejechał się na jednym motocyklu, później drugim. Na koniec wszyscy przybiegali do mnie i pytali się, który był lepszy. A ja nie wiedziałem który, bo jak było czterech na torze, to skąd miałem wiedzieć który na którym jedzie. Później któryś zmienił i nawet nie wiedziałem który. W rezultacie zawodnicy później szukali i błądzili na własnym torze. Teraz próby toru nie było i wszyscy byli przygotowani. Poza tym, bo objechaniu takiego treningu przez dwa zespoły, tor wyglądał już jak po połowie meczu. To, co było na treningu, przestawało mieć znaczenie. Kiedyś nawet obliczyłem, że każdy zawodnik przejeżdża na jednym motocyklu więcej niż jeden wyścig i na drugim tyle samo. To razem daje trzy wyścigi, a zawodników było siedmiu. Łatwo policzyć, jakie to daje wynik. To robiło więcej zamieszania niż pożytku. Próba toru jednak będzie i dzięki temu kibice będą mieli co oglądać.

Zawodów nie będzie rozpoczynać bieg młodzieżowy. Czy według pana ma to jakieś znaczenie?

- To nieprawda, że przez to było więcej upadków. Bieg juniorski otwierał zawody i wtedy był najlepszy, najrówniejszy tor. Nawet jak tor był trudniejszy, to i tak było idealnie równo. To było dobre rozwiązanie dla tych zawodników. Teraz po pierwszym biegu ci żużlowcy będą widzieć, że kogoś gdzieś pociągnęło i według mnie będą przeżywać więcej stresu niż wcześniej. Poza tym, taki zawodnik będzie mieć mniej odpoczynku do swojego kolejnego wyścigu. Pojedzie w drugim i czwartym wyścigu, a więc będzie mieć zaledwie jeden bieg przerwy.

Nie będzie obowiązywać Regulamin Finansowy, co oznacza, że zawodnicy będą mogli swobodnie negocjować warunki swojej pracy.

- I bardzo słusznie. Wszystkie ograniczenia finansowe prowadzą do próby ich ominięcia. Uważam, że wszystkimi w tym przypadku powinien kierować tylko i wyłącznie zdrowy rozsądek. Jeżeli wydaje więcej niż mam, to znaczy, że w krótkim czasie zbankrutuję. To musi w końcu dotrzeć do wszystkich, bo w przeciwnym razie żużel umrze.
Trener Azotów Tauron jest zadowolony z wielu zmian regulaminowych Trener Azotów Tauron jest zadowolony z wielu zmian regulaminowych
Zawodnik polski bez względu na wiek będzie mógł startować w niższej klasie rozgrywkowej, jeżeli w danej kolejce nie będzie przewidziany do startu w barwach swojej drużyny, startującej w wyższej klasie rozgrywkowej. Czy to skłoni wielu zawodników, którzy wahają się pomiędzy Ekstraligą a pierwszą ligą do jazdy w najwyższej klasie rozgrywkowej?

- Zacznę od tego, że uważam to za dobry pomysł. Drużyny muszą się zabezpieczać i mieć jednego zawodnika więcej. Niech to będzie choćby ten żużlowiec, który właśnie skończył wiek juniora. Taki chłopak często nie ma miejsca w składzie swojej drużyny na niedzielny mecz Ekstraligi. Teraz będzie mógł wystartować w innej drużynie i bardzo dobrze. To zresztą jest już od dawna praktykowane na świecie. Żużlowiec, który siedzi na ławce i nie jedzie, nie rozwija się. To jego wielki problem. Bardzo dobrze, że niektórzy będą mogli jeździć w niższych ligach, jeśli nie złapią się do składu swojego ekstraligowego klubu.

Czyli wprowadzone zmiany w polskim żużlu ocenia pan raczej pozytywnie?

- Uważam, że to krok w przód. Najbardziej zależy mi na tym, żeby regulamin obowiązywał przez dłuższy czas. Musimy się go dobrze nauczyć i stosować. Wielu przepisów się wcześniej nie widziało i nie czytało, bo każdy miał przeświadczenie, że i tak zaraz zostaną zmienione, więc po co. Obecny regulamin na pewno będzie jeszcze dopracowywany. Najważniejsze, żeby były to jedynie usprawniające korekty, a nie całkowite zmiany. Czas pokaże, czy te rozwiązania okażą się słuszne. Moim zdaniem gorzej być już nie mogło. Z wieloma punktami można polemizować, ale najważniejsze, że wiemy, na czym stoimy. Mamy też świadomość, że po przyszłym sezonie nie będzie przepisu o KSM, więc to wszystko też będzie wyglądać inaczej. Czeka nas pewna rewolucja.
Nowy regulamin w większości klubów wymusi zmiany kadrowe Nowy regulamin w większości klubów wymusi zmiany kadrowe


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×