Janusz Ślączka (trener Speedway Miszkolc): Moi podopieczni pojechali bardzo słabo, za wyjątkiem Hynka Stichauera i Tomka Bajerskiego. Próbował jeszcze troszeczkę Laszlo Szatmari, ale ma problem z motocyklami, jedzie słabo i dopóki się z nimi nie upora, to tak będzie. Spodziewałem się więcej po Tomku Rempale i Norbercie Magosim. Trudno, było tak, jak było. Nie mamy innego wyjścia tylko jechać dalej. Bardziej jednak zależy nam na barażach, gdyż na razie nie stać nas na pierwszą ligę.
Tomasz Fajfer (menedżer Startu Gniezno): Powiedzieliśmy sobie przed rundą finałową, że to co przegrać mieliśmy to już przegraliśmy. Teraz nie może się zdarzyć żadna "wpadka", wszyscy jadą na 100 proc. i o taki zespół mi chodziło, mam nadzieję, że tak pojedziemy do końca. Podczas zgrupowania powiedzieliśmy, że jest to sport i zapominamy o przegranych, teraz trzeba jechać na 100 proc. Skład jest też trochę uzależniony os startów niektórych chłopaków. Do Równego chcieliśmy Vissinga, a okazało się, że nie było możliwości żeby tam pojechał. Jeżeli będzie pasowało, to pojedziemy tym składem, co dzisiaj. Liczymy tylko na siebie, będziemy wygrywać wszystko po kolei "jak idzie".
Norbert Magosi (Speedway Miszkolc): Zdobyłem jeden punkt i prawdę mówiąc, nie jestem zadowolony ze swojego występu. Tor był dla mnie za twardy, a ja preferuję te bardziej przyczepne.
Tomasz Bajerski (Speedway Miszkolc): Ogólnie było dobrze. Na początku troszeczkę źle się przełożyłem, ale później, z biegu na bieg, było coraz lepiej. W trzynastym, gdzie przyjechałem drugi jako "joker", strasznie się męczyłem. Nie dokonałem korekty i dlatego w piętnastym pojechałem tak samo. Tor został polany, więc myślałem, że będzie dobrze. Myślę, że preferujemy bardziej przyczepne nawierzchnie. Dzisiaj mieliśmy bardzo okrojony skład, bo nie jechał Dubinin i Rymel. Gdyby jechali, to przegralibyśmy mniejszą ilością punktów. Jedziemy do końca, wszystko się wyjaśni u nas, w Miszkolcu. Nadal liczymy na awans z pierwszego miejsca.
Tomasz Rempała (Speedway Miszkolc): Od trzech meczów nie mogę dojść do ładu ze sprzętem. Byłem u tunera, pozmieniałem parę rzeczy, ale na razie efektu nie ma. Nie wiadomo, jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby jechał Dubinin i Rymel.
Dawid Cieślewicz (Start Gniezno): Ja daję od siebie wszystko. Sprzęt jeszcze nie jest taki jak bym chciał. Na razie widać, że mam ustawione na "konkretną" prędkość, cały czas szukam lepszych ustawień na starty. Jak ustawię motor na start, to tracę prędkość na prostej. Dziś ustawiałem wyłącznie na prędkość, żeby mijanka była "konkretna" i tę prędkość było widać na torze. Muszę jeszcze popracować nad startami, bo to nie Bajerski miał tak dobre starty, tylko ja miałem katastroficzne i musiałem gonić. Jestem zadowolony, jeszcze trening, dwa i będę miał w 100 proc. ustawiony motocykl. Miszkolc jest dobrą drużyną, ale my wzięliśmy się twardo w garść, trenowaliśmy na bardzo ciężkim torze. Dziś nawierzchnia była w miarę łatwa, co było widać w naszej jeździe, bo przyzwyczailiśmy się do cięższych torów, takich jak był na Ukrainie. Teraz jedziemy do Łodzi i tam tor będzie na pewno trudniejszy niż u nas, jednak mamy po jednym motocyklu ustawionym właśnie na takie tory.
Krzysztof Stojanowski (Start Gniezno): Myślę, że debiut przed własną publicznością był udany. Bardzo nie lubię takich torów jak dzisiaj, bardzo twardych, bo nie można na nich zbytnio powalczyć. Decyduje głównie start, jednak w pierwszym biegu minąłem na trasie dwóch zawodników. Uważam, że było fajnie, atmosfera w drużynie jest dobra, fajnie się bawiłem. Udało się spełnić założenia na ten mecz, więc tylko się cieszyć.
Współpraca: Wojciech Prusakiewicz