Witold Skrzydlewski wielokrotnie już podkreślał, że nie jest w stanie w pojedynkę finansować żużla w Łodzi. - Rodzina Skrzydlewskich podtrzymuje to, co powiedzieliśmy wcześniej. Sami nie będziemy utrzymywać tego klubu. Powiem szczerze, że nie widzę niestety działań ze strony zarządu, by zachęcać innych sponsorów do finansowego wsparcia Orła. Jak tak dalej pójdzie, prawdopodobnie będzie wielka klapa - powiedział dla SportoweFakty.pl Witold Skrzydlewski.
Do Orła Łódź spływają jednak oferty startów zawodników, którzy chcieliby w przyszłym sezonie reprezentować barwy łódzkiego klubu. - Zawodnicy do mnie sami dzwonią i deklarują chęć jazdy w Orle. Mówią jednak, że chcą jeździć w Łodzi, jeśli ja nadal będę wspierał klub. Dobrze wiedzą, że byłem gwarantem finansowania ich kontraktów. Oni z zarządem nie rozmawiają. Telefony wykonują bezpośrednio do mnie. To też o czymś świadczy. Podkreślam, że zarząd nie robi nic w kierunku uratowania żużla ligowego w Łodzi - ubolewa Witold Skrzydlewski.
Wieloletni główny sponsor Orła nie kryje, że żal mu będzie jeśli żużel w Łodzi upadnie. - Brakuje mi takiego pospolitego ruszenia, jak kiedyś w Widzewie, gdzie widziałem chęć środowiska, które chciało ratować ten klub. W przypadku Orła tego nie dostrzegam. Za serce złapał mnie jedynie gest toromistrza, który prosił mnie, bym nie wycofywał się z żużla. Powiedział, że ma mieszkanie i jest je gotów sprzedać, byle tylko pomóc w utrzymaniu ligowego żużla w Łodzi. Takie gesty chwytają za serce - nie kryje Skrzydlewski.
Dalszy los Orła Łódź w dużej mierze zależy teraz od rozmów na linii klub - Miasto. Być może deklaracja władz Łodzi pozwoli przemyśleć jeszcze raz decyzje głównego sponsora i pozostać przy Orle? Czas pokaże, czy po raz kolejny Witold Skrzydlewski da się skusić na wspieranie łódzkiego żużla czy też może definitywnie powie koniec.
Byle by jechać!!!