Jest źle - rozmowa z viceprezesem RKM Rybnik, Piotrem Wilaszkiem

Zdjęcie okładkowe artykułu: Andriej Karpow w barwach RKM-u Rybnik
Andriej Karpow w barwach RKM-u Rybnik
zdjęcie autora artykułu

W zeszłym tygodniu, specjalnie dla naszego portalu, wypowiedział się prezes RKM, Aleksander Szołtysek. Teraz, kolej na innego członka zarządu tego śląskiego klubu, viceprezesa ds. sportowych, Piotra Wilaszka.

Michał Stencel: Piotrze, czy poważnie w Rybniku jest tak źle jeżeli chodzi o finanse?

Piotr Wilaszek: Nie jest wesoło. Nie mamy zaległości w Urzędzie Skarbowym i ZUS-ie. Są natomiast zaległości w płatnościach w stosunku do zawodników, osób funkcyjnych, mechaników, dostawcy części.

Aż nie chce się wierzyć, że nie ma w Rybniku i okolicach sponsorów, którzy daliby pieniądze na żużel…

- Nie tak do końca. Większość firm, które nas wspierały czynią to dalej, ale w mniejszym stopniu. Zanim jeszcze odpowiem na to pytanie, cofnę się do sezonu 2003. Wiele innych firm deklarowało pomoc i wsparcie finansowe na wypadek awansu. Wtedy prezesa Szołtyska noszono na rękach i oklaskiwano, a grono potencjalnych darczyńców wydawało się być bardzo duże. Awans szybko zweryfikował te obietnice. Pamiętasz zapewne, że rozmawialiśmy z Tomaszem Gollobem. Jednak nie mając zaplecza finansowego, celowo odpuściliśmy rozmowy. Z zawodnikami tego pokroju, nie można rozmawiać, jeśli nie masz pewnych pieniędzy. A tak nie było. Paradoksalnie, jadąc w ekstralidze sezon 2004, mieliśmy mniejszy budżet, niż sezon wcześniej. I tak dzieje się co roku. Dla przykładu, w tym sezonie między innymi, wspiera nas Przedsiębiorstwo Transportu Kolejowego i Gospodarki Kamieniem. Bardzo jesteśmy im wdzięczni za pomoc, ale w tym roku, w porównaniu do lat ubiegłych, ta pomoc jest znacznie mniejsza. To samo jeżeli chodzi o Elektrownię Rybnik. Wszystko przez to, że w zarządach tych spółek, jest już obcy kapitał, a ci ludzie już na sport nie dają wielkich pieniędzy. Przykłady można mnożyć.

Słychać jednak głosy, że to przez obecny zarząd nie ma pieniędzy. Dosyć głośno mówi się o tym, że są firmy, które dadzą pieniądze na klub, ale pod warunkiem, że zmieni się zarząd

- Być może tak jest. Szkoda jednak, że ludzie, którzy tak mówią, nie są w stanie podać żadnych konkretów. Chętnie usłyszałbym zarzuty i o nich podyskutował . Jednak myślę, ze ten problem zniknie, gdyż jak powiedziałem kończy się kadencja i definitywnie odchodzę.. Zobaczymy jednak, co będzie dalej. Od razu zaznaczam, że robimy wszystko, aby zostawić klub "czysty"

Jest jednak grupa ludzi, która ma pomysł na klub. Spotkaliście się z nimi (rozmowę przeprowadzono przed meczem RKM- Lokomotiv) przed meczem.

- Zgadza się. Pewne osoby z tej grupy, były zdziwione, że mamy księgowość na dobrym poziomie, że w każdej chwili możemy zrobić audyt finansowy. Mam wrażenie, ze wiele osób myśli, że w klubie panuje "wolna amerykanka" W tej kwestii nie możemy sobie niczego zarzucić. A co do spotkania…cóż, żadne konkrety nie padły, ale cieszę się, że do niego doszło. Odbyło się w dobrej atmosferze, bez pretensji i żalów. Porozmawialiśmy szczerze i uczciwie i mam nadzieję, ze się na tym nie skończy.

Wiem, że po meczu, wybierają się do Was zawodnicy…

- Tak, mamy takie spotkanie z nimi. Jesteśmy im winni pieniądze, co do tego, nie ma złudzeń.

Regulamin tego zabrania w trakcie sezonu, ale już teraz po cichu, zaczyna się wojna o zawodników. Skoro ten zarząd, w którym jesteś wiceprezesem odchodzi, chciałbym zapytać, kto w takim układzie będzie rozmawiał np. z Piotrem Świderskim, Maćkiem Kuciapą, czy Antonio Lindbaeckiem? Wiem od samych zainteresowanych, że oni chcą jeździć dla Rybnika w następnym roku, ale wiadomo, że nikt nie będzie jeździł z darmo

- Wiesz, dla nas najważniejszą sprawą jest teraz spłacić zobowiązania. Trudno się negocjuje warunki na przyszły sezon mając długi w bieżącym Jeśli uporamy się z tym problemem, zrobimy wszystko, aby wspomniana trójka jeździła u nas za rok.

Ostatnio, za pośrednictwem "Gazety Wyborczej" zaatakował Cię były prezes RKM, Andrzej Skulski

- Wiem, czytałem to. Powiem ci, że zrobiło mi się przykro. Uważałem Andrzeja za bardziej wyważonego. Takie stwierdzenia nie pomogą rybnickiemu speedwayowi a zarzuty o dnie organizacyjnym nie bardzo idą w parze ze stanem faktycznym jaki panuje w klubie. Jak już wspominałem prowadzimy czytelną rachunkowość. Gospodarka częściami zamiennymi wprowadzona przez p. Wiesława Jakubiaka funkcjonuje do dziś i w każdej chwili z dokładnością do jednej złotówki możemy precyzyjnie określić, ile kosztował nas każdy zawodnik na przestrzeni ostatnich lat. Piotrek Świderski pochlebnie wypowiadał się w mediach o atmosferze w drużynie, o współpracy z trenerem. Zresztą Skulski, był swego czasu viceprezesem ds. organizacji RKM, zna realia finansowe prowadzenia drużyny ligowej i z pewnością nie można tego porównywać do organizacji jednego turnieju. Jak sam wiesz, pełnię w Rybniku funkcję wiceprezesa do spraw sportowych. W tej kwestii, nie mam sobie nic do zarzucenia.

Piotrze, nie da się ukryć, że są zawodnicy, którzy nie wspominają pobytu w Rybniku dobrze. Rafał Szombierski dosyć otwarcie mówił o niechęci, nie tyle do zarządu, co do twojej osoby

- Rafał? No cóż, na temat tego zawodnika, powiedziało się już tyle, że szkoda moich słów. Swego czasu, odbyłem z nim kilka męskich rozmów, bo Mirosław Korbel nie potrafił w pewnym momencie sobie z nim poradzić. Mirek był w trudnej sytuacji, gdyż ciężko być trenerem w swoim własnym środowisku. Zresztą, przez słynną konferencję prasową z udziałem Rafała, straciliśmy potencjalnego sponsora, którego pomagał załatwić do klubu były prezes p. Dominik Kolorz. Sprawy wyrwały się wtedy spod kontroli, gdyż ani Prezesa ani mnie nie było wtedy w Rybniku. Warto zauważyć, że p. Kolorz pomimo odejścia z klubu zawsze deklarował swoją pomoc.

Kogo masz na myśli mówiąc o sponsorze?

- Chodziło o Jastrzębską Spółkę Węglową. Podobno po przeczytaniu w prasie, co się wtedy działo w klubie, odstąpiono od ewentualnej współpracy.

Czy przez te lata , jest coś, co masz sobie do zarzucenia?

- Można być w życiu chorągiewką i obracać się tak jak wiatr zawieje. Wtedy nie ma się wrogów. To niestety nie w moim stylu, choć może czasami bym lepiej na tym wyszedł. Nikt nie jest ideałem. Ja zapewne także popełniłem wiele błędów, może w kilku sprawach trzeba było podjąć inna decyzję, inaczej zareagować. Nie myli się jednak ten, kto nic nie robi.. Uważam, że na tym etapie, w Rybniku nie są potrzebne kłótnie i szukanie winnych. Musimy zrobić wszystko, aby wspólnym wysiłkiem pomóc klubowi. Mam nadzieję, że to się uda i w Rybniku nastaną lepsze czasy dla tej dyscypliny. Pod warunkiem jednak, że wszyscy, podkreślam wszyscy będziemy razem pracować dla tego klubu. A nie tylko wytykać błędy i prowadzić między sobą podjazdowe wojny.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)