Andrzej Matkowski: Tego pytania nie może zabraknąć na początek naszej rozmowy - jak przedstawia się stan twojego zdrowia? Czy odczuwasz jeszcze skutki zeszłorocznej kontuzji?
Damian Adamczak: Wszystko jest już w porządku. Przygotowuję się intensywnie do nowego sezonu.
Pechowy uraz przerwał tak udany dla ciebie sezon. Jak oceniasz swoje występy przed kontuzją?
- Chciałem wygrywać wszystkie wyścigi, do których wyjechałem. To się nie udało, ale ogólnie sezon mogę zaliczyć na plus. Na pewno fajnie, że udało mi się znaleźć miejsce w klubie, w którym mogłem się rozwijać. Gdyby powtórzyła się sytuacja z wcześniejszych lat, pewnie teraz ciężko byłoby mi wywalczyć miejsce w jakimkolwiek klubie.
Przenosiny do Łodzi okazały się chyba przysłowiowym "strzałem w dziesiątkę"?
- Może nie do końca była to "dziesiątka", ale zbyt dużego wyboru nie miałem. Na szczęście udało się podpisać kontrakt w Łodzi, za co bardzo chciałbym podziękować panu Ryszardowi Głodowi, który pomógł mi w tej sprawie i pomaga nadal. W klubie zostałem bardzo dobrze przyjęty, w czym ogromna zasługa pana Witolda Skrzydlewskiego, któremu również chciałbym bardzo podziękować. Do tego zawsze mogłem liczyć na pomoc pana Janusza Ślączki, który był dla mnie nie tylko trenerem, ale kiedy była taka potrzeba, pomagał mi sporo przy sprzęcie. Jego pomoc pozwoliła mi zanotować taki progres wyników, za co należą mu się ogromne podziękowania!
Udane występy zostały dostrzeżone przez władze Łodzi, które obiecały tobie dofinansowanie wyjazdu na finały IMŚJ do Argentyny. Z powodu kontuzji jednak tam nie poleciałeś. Jak skończyła się sprawa z obiecanymi pieniędzmi?
- Sprawa z tym dofinansowaniem została nagłośniona medialnie, a tak naprawdę nikt ze strony władz miasta Łodzi się ze mną nie kontaktował. Jedynie pani prezes Agnieszka Szafran powiedziała mi, że na pewno otrzymam te pieniążki, ale po mojej kontuzji sprawa ucichła i już nikt ze mną na ten temat nie rozmawiał. Sprawa ucichła.
Po udanym sezonie nie mogłeś chyba narzekać na brak propozycji z innych klubów?
- Propozycje otrzymałem praktycznie z każdej ligi. Wszystkie zakładały konieczność walki o skład, ale większość niestety nie pozwalała na odpowiednie przygotowanie się do nowego sezonu. Dlatego postanowiłem wybrać najkorzystniejszą z tych ofert.
Czy już zdecydowałeś, gdzie będziesz występował w sezonie 2013?
- Tak, będzie to Lechma Start Gniezno.
Nie obawiasz się, że przejście do ekstraligi w momencie zakończenia kariery juniora, może okazać się trudne?
- Wiem, że byłbym w stanie zdobywać w pierwszej lidze nie mniej punktów, niż w poprzednim sezonie. Niestety żadna z ofert z klubów pierwszoligowych nie pozwalała mi dobrze przygotować się do rozgrywek. Dzięki kontraktowi w Gnieźnie będę miał zaplecze sprzętowe z najwyższej półki, a reszta zależeć będzie już tylko ode mnie. Chcę się również rozwijać, a żeby to było możliwe, muszę sobie podnosić coraz wyżej poprzeczkę.
Odpadnie tobie wiele występów juniorskich. Czy masz w planie starty poza granicami Polski?
- W tej chwili mam podpisany kontrakt w lidze duńskiej w zespole beniaminka z Munkebo. Czekam jeszcze na wiadomości ze Szwecji, gdzie w kwietniu otworzy się okienko transferowe. Kilka osób stara się pomóc mi w znalezieniu miejsca w klubach zagranicznych.
Zmiana klubu to nie jedyna nowość w twoim teamie?
- Moim mechanikiem będzie pan Janusz Borzeszkowski, także sprzęt będę miał przygotowany świetnie. Reszta zależeć będzie już ode mnie. Takiej pewności związanej ze sprzętem brakowało mi w poprzednim roku, kiedy musiałem sam zajmować się większością spraw związanych z moim wyposażeniem. Starałem się, żeby wszystko było przygotowane jak najlepiej, ale na części torów jeździłem po raz pierwszy w życiu i było to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Kwestia dopasowania sprzętu odgrywa ogromne znaczenie i teraz będę się czuł dużo pewniej.
Mieliście już okazję współpracować w ostatnim sezonie?
- Pan Jasiu kiedy miał czas, starał się mi pomagać. Czasami jechał ze mną na zawody, za co mu ogromnie dziękuję!
Czy do nowego sezonu przygotowujesz się indywidualnie, czy może nowa drużyna przygotowała dla was jakiś specjalny tok przygotowań?
- Na razie przygotowuję się indywidualnie - jeżdżę na crossie, pływam na basenie, ćwiczę na siłowni, do tego trochę biegam. W lutym natomiast klub organizuje dla nas czterodniowe zgrupowanie integracyjne.
Z jakimi nadziejami przystępujesz do sezonu 2013? Czy stawiasz sobie jakieś konkretne cele?
- Podstawowe moje założenie, to wygrywać każdy bieg, do którego wyjadę. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że muszę się jeszcze dużo nauczyć. Zrobię wszystko, żeby zrobić kolejny krok w górę. Chciałbym wywalczyć sobie stałe miejsce w podstawowym składzie Startu, a sezon zakończyć cały i zdrowy.