O czym więc tu pisać, skoro jest tak idealnie? Powstają nowe ośrodki, zawodników przybywa, jest zaplecze finansowe na lata, telewizja daje to wszystko w otwartych kanałach i na żywo, a stacje biją się o prawa transmisji w każdej lidze – żyć nie umierać! Nawet konsekwentne działania "Skóry", mające na celu powołanie czegoś na kształt "Rady Zawodników", by głos najbardziej zainteresowanych nie był, jak dotąd, zupełnie ignorowany, nie są w stanie zmącić samouwielbienia decydentów. Czy rzeczywiście jest więc tak różowo?
Otóż nie jest i pewnie długo nie będzie. W MDMP tylko w finale, raptem cztery teamy były w stanie wystawić w składach po pięciu szczęśliwych posiadaczy licencji, przy czym poziom umiejętności poszczególnych rider`ów był bardzo zróżnicowany, że tak to delikatnie ujmę. Emocje i widowisko można porównać jedynie z frekwencją na zawodach. Nie ma co oglądać – nie ma ludzi. Należy więc szybko zupełnie zrezygnować z rozgrywek o MDMP. Nikt nie chce tego podziwiać, startować też nie ma kto, a koszty lecą – po co więc trzymać takiego gniota? Na ligę weźmie się jakiegoś Skandynawa, w ostateczności Ruska i na ten jeden bieg styknie, a kosztuje taniej, szkoda kasy. Podobnie należy natychmiast zlikwidować młodzieżowe kaski, bo nawet na finał ciężko było "wymyślić" szesnastu młokosów potrafiących utrzymać kierownicę przez cztery kółka, a w eliminacjach to już raczej przypominało walkę o życie pod hasłem : "ratuj się kto może" i to przy dziurawej obsadzie, a nie zawody sportowe. Po co więc to finansować? Chłopcy, jak muszą, to niech się uczą na podwórku, albo za stodołą i jak już coś złapią, to ewentualnie pomyślimy co z nimi zrobić, bo ostatnio to nawet egzamin na licencję trzeba było odwołać, z powodu braku chętnych. W końcu przejmować się nie ma czym. Czołówka światowa coraz młodsza i coraz liczniejsza, praktycznie nie ma już trzydziestoparo i czterdziestolatków, za to dwudziestokilkuletnich małolatów na pęczki. Co roku doskakują żużlowcy z nowych krajów i kontynentów, liga mistrzów i puchary kwitną, telewizje biją się o transmisje, Sponsorzy nie szczędzą grosza, więc czym się niepokoić? Rzeczywiście chyba nie ma czym, a jak już krytycy przycisną, to zawsze można się zasłonić Janowskim, Pawlickim, czy złotem IMEJ Artura Mroczki. A propos. Raptem dwa tygodnie temu pisałem na tych łamach o możliwościach i potrzebach tego chłopaka, prorokując Mu szanse na duży wynik i długo nie musiałem czekać na pierwsze i nie ostatnie jak sądzę, potwierdzenie swoich obserwacji. Tak trzymaj Artur!
W rozgrywkach ligowych jedyne co mnie jeszcze ekscytuje, to pościg Ostrowa za coraz wyraźniej skłóconym i rozmontowywanym wewnętrznymi sporami, pretensjami i zawieszeniami Gdańskiem. Jest takie mądre zdanie autorstwa Montesquieu : "Kto chce rządzić ludźmi, powinien sprawić, by podążali za nim, nie zaś gnać ich siłą przed sobą", którego przesłanie polecam pp. Polnemu i Sawinie – wszak nie wszystko jeszcze stracone. W E-lidze bez rewelacji i niespodzianek. Dwa i pół zawodnika w Gorzowie nie było w stanie zwojować więcej, Zielonka, mimo przeróżnych kolei, jest w czwórce, Wrocław jak przewidywałem, zrobił swoje, choć na koniec olał kibiców, odpuszczając Crumpa u siebie, Rzeszów bez Nickiego w kłopotach, a w Lesznie krótka ławka odbija się znowu czkawką, choć możliwe, że tym razem w roli zbawiciela Shieldsa wystąpi Przemek Pawlicki i kto wie? Swoją drogą musi Częstochowa boi się Leszna, bo nawet we Wrocławiu oprotestowali silnik "Jelenia", szukając brakujących w bilansie punktów, by nie wpaść na „Byki”, a raczej na zdziesiątkowaną Zieloną Górę. Szkoda w tym wszystkim Ząbika i Hliba. Z zupełnie różnych powodów, ale gubimy kolejne dwa z tak nielicznych ostatnio – talenty. Czyżby syndrom 22 ? Na drugim froncie świetnie odnajdują się szczególnie "Skóra" i "Świder", pokazując, że wyniki można robić niekoniecznie pchając się na siłę do E-ligi, prawda Panie Klecha ? Dobrze, by ta sama droga przysłużyła się w perspektywie "Miśkowi", czy nawet Karolowi, bo to dobra droga, bez ciągłej presji, z szansą na wpadki bez konsekwencji itd. Na dole tabeli Rawicz, co było do przewidzenia jak wynik Tarnowa oraz Grudziądz, co dla wielu stanowi zaskoczenie. Otóż przypomnę, iż przed sezonem na czarnego konia typowałem Poznań, zaś o "moim" Grudziądzu raczej dyskretnie milczałem. Dziś niestety moje obawy się potwierdziły. Brak lidera, zbyt duża ilość przeciętnych zawodników, brak konsekwencji w składzie, zbyt częste i zbyt "rewolucyjne" pomysły personalno-torowo-sprzętowe i efekt widać. Najwyraźniej opiekunom GTŻ zabrakło koncepcji, a więc wiedzy i umiejętności, by dobrze skonstruować, a potem dobrze prowadzić zespół i to tyle, szczegóły zostawię póki co dla siebie, bo miejscowi gotowi jeszcze zlinczować „grabarza GKM” w imię obrony zbawiciela GTŻ, który im te bzdety o grabarzu wciska. Łotysze zaś robią swoje, wykorzystując przy tym atut własnego toru i przebywanie drużyny (podobnie jak w Poznaniu) na miejscu. Są więc treningi jak Bozia przykazała, jest dopasowany sprzęt i jest mieszanka rutyny z młodością w składzie – zatem są też przyzwoite wyniki. Mimo wszystko jednak życzę GTŻ, by utrzymał się bez konieczności baraży, bo Daugawpils da radę, są zaprawieni w bojach, a z Grudziądzem może być różnie.
I na koniec. Pisałem, że ligi są poukładane przed sezonem, że w GP serio jadą tylko Ci, którzy walczą o medale i przez to jest przewidywalne, a więc nudne, że nie ma pomysłu na szkolenie i rozwój zasięgu terytorialnego speedway`a, że nie ma mediów, wobec czego brak znaczących Sponsorów, że ”sukcesy” kończą się na tytule mistrza Polski, bo nie istnieją rozgrywki międzynarodowe itd. itp. Jakież to rewolucje, nowe koncepcje i reorganizacje przyniósł ostatni rok?
Przemysław Sierakowski