O powrocie do Rzeszowa, golfie i tytanie - rozmowa z Nickim Pedersenem, zawodnikiem PGE Marmy Rzeszów

Multimedalista cyklu Grand Prix - Nicki Pedersen powraca po kilku latach do rzeszowskiego klubu. Z Duńczykiem rozmawialiśmy m.in. o zbliżającym się sezonie, elementach tytanowych i grze w golfa.

Mateusz Kędzierski: Witam cię po raz drugi na stałe w Rzeszowie. Podczas prezentacji kibice PGE Marmy przywitali cię fantastycznie, zresztą jak zwykle.

Nicki Pedersen: Zawsze jestem tutaj ciepło witany. W ostatnich latach za każdym razem doświadczałem tak wspaniałego powitania. Nawet jeśli reprezentowałem barwy innych drużyn, zawsze byłem w Rzeszowie mile widziany. Dla tutejszych fanów zrobiłem kiedyś coś dobrego i cieszę się, że kibice o tym pamiętają. To na pewno jeden z powodów, dla których tak bardzo pragnąłem tutaj powrócić. Nie jest fajnie gdy jeździsz w danej drużynie, później zmieniasz barwy, wracasz do miasta, w którym na co dzień startowałeś i kibice cię nie szanują.

- Jestem bardzo wdzięczny fanom z Rzeszowa, że lubią mnie za to jaki jestem, za to, że pamiętają o tym, że wykonałem dla nich dobrą robotę w przeszłości. Zależało mi aby tutaj powrócić tak szybko, jak tylko będzie to możliwe. Nadszedł odpowiedni czas i jestem tu na stałe po raz drugi. Czekam ze zniecierpliwieniem na początek sezonu i skuteczną jazdę razem z tymi chłopakami. Lubię Rzeszów jako miasto, lubię tutejszy tor i ludzi, którzy są tu związani ze speedwayem. Nie mogę się doczekać, by znów cieszyć jazdą siebie i kibiców.

Jak wspominasz swoje starty w Rzeszowie w sezonie 2006 i przede wszystkim w 2007, w którym jeździłeś znakomicie zarówno w lidze, jak i w cyklu Grand Prix?

- Przede wszystkim rok 2006 był bardzo ważny dla klubu. W 2005 drużyna uzyskała awans do ekstraligi i nie ukrywam, że bardzo zależało mi aby pomóc wówczas klubowi z Rzeszowa w rozgrywkach ligowych. W 2007 roku po raz drugi w karierze zostałem Indywidualnym Mistrzem Świata, więc to był dla mnie także bardzo udany rok startów. Pod koniec tamtego roku otrzymałem od władz miasta i sterników klubu bardzo fajne prezenty. Ja zapamiętuję tak miłe chwile i pamiętam, że byłem wówczas dumny i wdzięczny. Bardzo chciałem tutaj powrócić. Jestem spokojny i zarazem skoncentrowany przed startem nowego sezonu. Tak jak powiedziałem, chciałbym żeby te rozgrywki już ruszyły.

Wspomniałeś o prezentach, które otrzymałeś od włodarzy klubu. Był to m.in. meleks do gry w golfa. Czy służył ci dobrze?

- Zdecydowanie tak. Używałem go w Danii. Nie ukrywam, że nie mam zbyt wiele czasu na grę w golfa, ale kiedy znajdę chwilę, to czasami jadę na pole golfowe. Posiadam cały potrzebny ekwipunek, więc to nie jest dla mnie duży problem.

Czy grę w golfa traktujesz jako swoje hobby?

- Tak, gra w golfa to moje hobby. Bardzo chciałbym móc grać częściej, niż do tej pory. Myślę, że najlepiej jakbym mógł grać wtedy, kiedy mniej się stresuję. U mnie najważniejsze jest bieganie, a na pierwszym miejscu oczywiście jazda na żużlu. Kiedy znajdę chwilę wolnego czasu, to gram w golfa. Zawsze byłem zdania, że nawet jeśli nie jesteś jakimś wybitnym golfistą, powinieneś tak czy owak dysponować odpowiednim sprzętem do uprawiania tej dyscypliny sportu. Na pewno kocham to i gram w golfa w odpowiednim do tego czasie.

Wracając do żużla, wielu twierdzi, że jesteś indywidualistą na torze. Wydaje mi się jednak, że bardzo zależy ci na wyniku całej drużyny i wolisz jeździć w ekipie, która walczy o najwyższe cele. Czy to prawda?

- Nie wiem czy jestem indywidualistą. Kiedy oglądasz moją jazdę, możesz zwrócić uwagę na to, że jestem typem żużlowca, który zawsze się ogląda i patrzy co dzieje się na torze. Czasami ciężko jest kibicom to zaobserwować, zwłaszcza wtedy gdy bardzo dobrze wyjdę spod taśmy. W tego typu sytuacjach często jest tak, że pozostała trójka zawodników nie jest w stanie dotrzymać mi tempa. Co ja mogę zrobić kiedy ja jestem z przodu, a mój partner jedzie ostatni?

Tym bardziej, że nie masz hamulców.

- (śmiech) No właśnie, a ja nie mam hamulców! Wtedy jest ciężko cokolwiek zrobić. Nie da się na tyle zwolnić, żeby twój partner dołączył i jechał z tobą parą. Z drugiej strony, wydaje mi się, że w sezonie 2013 nie powinno być takich problemów, bo chłopaki, którzy będą reprezentować rzeszowski klub są naprawdę szybcy. Myślę, że kibice często będą świadkami biegów, w których wraz z kolegą z pary będziemy dobrze wychodzić ze startu i jechać na podwójnym prowadzeniu już na pierwszym wirażu. Wówczas można sobie pomagać na torze. Ale kiedy między tobą a twoim kolegą z pary jest zbyt duża różnica w odległości, nie wiele jesteś w stanie zrobić.

- Ja zawsze staram się pomagać, jak tylko mogę. Może i jestem czasami indywidualistą, ale często daję innym zawodnikom wskazówki jak mają jechać w danym biegu, by wywalczyć punkty. Tutaj wszystko zaczyna się w parku maszyn. Staram się dużo rozmawiać z kolegami z drużyny. Oni zawsze mogą do mnie podejść i zapytać o różne kwestie. To nie tak, że wszystko jest zależne od jazdy na torze. Tu arcyważna jest współpraca w parku maszyn, a tam zawsze jestem chętny do pomocy.

"Power" będzie stanowił o sile Żurawi w sezonie 2013
"Power" będzie stanowił o sile Żurawi w sezonie 2013

Co sądzisz o rywalach PGE Marmy Rzeszów w sezonie 2013? Jak uważasz, który z zespołów będzie najtrudniejszym przeciwnikiem Żurawi w ekstralidze? Unibax Toruń? Stelmet Falubaz Zielona Góra?

- Ciężko powiedzieć kto będzie naszym najgroźniejszym rywalem. Z powodu obniżenia KSM-u do 40 punktów, wielu zawodników zmieniło tej zimy barwy klubowe. Spójrzmy chociażby na klub z Leszna, w którym wiele się zmieniło jeśli chodzi o kwestie kadrowe. Jeżeli miałbym powiedzieć kto jest najsilniejszy na papierze, to postawiłbym chyba na Unibax Toruń. Biorąc pod uwagę pozostałe ekipy, powiedziałbym, że stawka jest raczej wyrównana. W nowym sezonie będzie wiele zależało od postawy całej drużyny, a nie tylko poszczególnych liderów, czy prowadzących parę. Jeśli jakaś ekipa wystrzeli z formą i dobrze się zgra, przy czym każdy z zawodników będzie punktował w granicach swojej średniej biegowej z minionego sezonu, to uważam, że taki team będzie walczył o medale.

Porozmawiajmy także o twoich aktualnych zajęciach. Można powiedzieć, że w przerwie zimowej nie narzekasz na brak zajęć, bowiem cały czas słyszymy, że jeździsz po całej Europie i spotykasz się ze swoimi sponsorami.

- Nie powiedziałbym, że w tym okresie jestem bardzo zajęty. Na pewno te spotkania to część mojej pracy. Jestem zdania, że utrzymywanie dobrych relacji ze swoimi sponsorami i odwiedzanie co jakiś czas siedzib ich firm, jest istotne. Ważne jest by osobiście im podziękować za dotychczasową współpracę i porozmawiać o kooperacji na kolejne lata. W przerwie zimowej mam wiele wolnego czasu, który poświęcam na odpoczynek. Spotkania, rozmowy i robienie biznesu ze sponsorami tak naprawdę sprawiają mi olbrzymią przyjemność.

Na koniec chciałbym żebyśmy poruszyli wątek, o którym w ostatnim czasie jest bardzo głośno, a mianowicie kwestia tytanu. Jakie jest twoje zdanie na temat elementów tytanowych, które mogą być używane przez żużlowców od nowego sezonu?

- Nie wydaje mi się, żeby to jakoś negatywnie wpłynęło na ten sport. Na początku sezonu z pewnością będą miały miejsce jakieś testy.

Czy ty już takowe przeprowadziłeś?

Nie, ale powinniśmy być dobrze przygotowani w tej kwestii. Na pewno będę dysponował kilkoma silnikami z częściami tytanowymi oraz kilkoma bez elementów tytanowych. Czuję się dobrze zorganizowany do nowego sezonu i jestem gotowy na starty w 2013 roku.

Źródło artykułu: