Damian Gapiński: Czas otwarcie przyznać się do błędu

15 lutego może okazać się przełomową datą dla żużla. To właśnie wtedy dojdzie do spotkania z producentem nowego tłumika. Czy bubel, na którym startowano w minionym sezonie zostanie wreszcie wycofany?

Przez długi okres czasu byłem jednym z nielicznych dziennikarzy, którzy bardzo mocno oponowali przeciwko wprowadzeniu nowych tłumików. Stawiałem pytanie (i do dzisiaj nie uzyskałem odpowiedzi): Jak to możliwe, że w tak niebezpiecznej dyscyplinie sportu jaką jest żużel, wprowadzono nowinkę, której wcześniej odpowiednio nie przetestowano? Moi oponenci odpowiadali, że to zawodnicy mieli je testować. Zadawałem kolejne pytanie - jak? Na żywym organizmie? Jak się okazuje testowanie nowych tłumików było i nadal jest testowaniem niebezpiecznego urządzenia na żywym organizmie. Czy to bowiem przypadek, że w minionym sezonie mieliśmy najwięcej kontuzji w ostatnich latach? Czy to przypadek że mamy dwa przypadki śmiertelne w podobnych okolicznościach? Ktoś powie - teoria spiskowa. Taka mała ciekawostka - JEDYNYM zawodnikiem, który w IM Argentyny startował na nowym tłumiku był Matija Duh. Rozumiem, że to przypadek? To, że Lee Richardson zginął w podobnych okolicznościach to też przypadek? Warto przy okazji obejrzeć filmy, na których uwieczniono ostatnie wyścigi obu zawodników.

Upadek Duha:

{"id":"","title":""}

Upadek Richardsona:

{"id":"","title":""}

Na obu widać wyraźnie, że do upadku doszło w podobnych okolicznościach. Zawodnicy byli zmuszeni do zmniejszenia prędkości. I zapewne chcieli tak zrobić, jednak w tym momencie pojawił się problem, o którym bardzo często wspominano - silnik wchodził na tak zwane "wysokie obroty" co spowodowało, że efekt był odwrotny - motocykl przyśpieszał. Po śmierci Lee Richardsona napisano, że przyczyną były wielonarządowe urazy wewnętrzne. Nieprawda. Czas głośno powiedzieć to, co część ludzi boi się mówić w obawie o nałożenie kolejnych kar przez żużlową centralę. To nowe tłumiki, największy bubel, jaki wprowadzono w ostatnich latach są przyczyną nieszczęść, które spotkały żużlowców w tym sezonie.

Na szczęście jest światełko w tunelu. 15 lutego ma dojść do spotkania producenta najnowszego tłumika z panelem technicznym Międzynarodowej Federacji Motocyklowej. Tłumik ten został zaprojektowany i wykonany przez Svenda Jacobsena, który na co dzień jest szefem duńskiego żużla przy Duńskiej Federacji Motocyklowej. Tłumik został sprawdzony i przetestowany według norm wskazanych przez przepisy Międzynarodowej Federacji Motocyklowej i w pełni spełnia wymogi przez FIM stawiane. Był również testowany przez zawodników jeżdżących na lodzie jak i tunerów w Danii i Szwecji. W Polsce, Janusz Kołodziej miał możliwość sprawdzenia go w swoim motocyklu. Wszyscy zgodnie twierdzą, że jest to rozwiązanie, które powinno wykluczyć wszystkie negatywne objawy poprzednich odmian "nowego" tłumika. Różnica w porównaniu do poprzednich projektów jest taka, że ten tłumik jest tłumikiem przelotowym, nie zatrzymującym spalin, a co za tym idzie nie nagrzewa się tak bardzo sam tłumik, jak i wszystkie części silnika. W związku z tym również nie powinno być problemów z tym na co zawodnicy najczęściej dotychczas narzekali czyli z częstym brakiem mocy w silniku. Jest też nadzieja, że motocykl z tym tłumikiem nie będzie przyspieszał wtedy kiedy zawodnicy próbują redukować prędkość podczas jazdy, a co doprowadziło już do wielu bardzo groźnych wypadków włączając te najtragiczniejsze.

Nowy tłumik spełnia wymogi i jest "przelotowy"
Nowy tłumik spełnia wymogi i jest "przelotowy"

Z takiego rozwiązania zadowolony byłby prezes Stowarzyszenia Metanol. - Uważam, że nowe rozwiązanie powinno również zadowolić nas wszystkich czyli kibiców oglądających mecze żużlowe, bo motocykle nie będą może głośniejsze tak jak kiedyś, ale będą brzmiały inaczej. Dźwięk ten powinien choć trochę przypominać historyczne już dźwięki. Uważam, że jest to moment kiedy wszyscy powinniśmy skoncentrować się na tym, by "duński" tłumik otrzymał homologację i by zawodnicy od początku sezonu mogli je próbować na torze. Wiem, że jest jakiś niezrozumiały opór co do wprowadzenia tego tłumika przez FIM, ale mam nadzieję, że oczekiwania wszystkich środowisk żużlowych doprowadzą do tego, że homologacja zostanie przyznana. Na szczęście możemy liczyć na władze polskiego żużla, które wspierają to rozwiązanie i wspólnie z innymi federacjami namówią panel techniczny międzynarodowej federacji do pozytywnych decyzji - powiedział dla SportoweFakty.pl Krzysztof Cegielski.

Na szczęście żużlowcy mają kogoś takiego jak Krzyszyof Cegielski, który walczy o ich interesy, mimo że oni nie są w tym temacie zjednoczeni.  Opór wprowadzenia nowego tłumika ze strony FIM jednak mnie nie dziwi. Bardzo trudno jest się bowiem przyznać do błędu. To trudno powiedzieć: popełniliśmy największy błąd w historii. Dopuściliśmy do zagrożenia zawodników bez wcześniejszego przetestowania wadliwych, jak się później okazało tłumików. Ale czas ku temu już najwyższy. Nie widzę determinacji, aby tak rozpowszechnianą przez FIM ekologię i dążenie do ograniczenia hałasu forsowano w Formule 1. Pewnie dlatego, że ktoś wewnętrznie już wie, że nowy pomysł to bubel. Powstaje tylko pytanie, kiedy przyjdzie opamiętanie w bezrefleksyjnym szafowaniu zdrowiem zawodników. Ilu jeszcze musi zginąć, aby władze FIM stać było na męską decyzję?

Żużel na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów speedway'a! Kliknij i polub nas.

Najnowszy tłumik zdaniem zawodników jest bezpieczniejszy od "nowego" tłumika
Najnowszy tłumik zdaniem zawodników jest bezpieczniejszy od "nowego" tłumika
Źródło artykułu: