Michał Gałęzewski: Za wami kolejny okres transferowy. Jest pan zadowolony ze skompletowanego składu i z warunków na jakich pozyskaliście zawodników?
Paweł Sadzikowski: Finanse, które ustaliliśmy sobie przed podpisywaniem kontraktów właśnie na ten cel nie zostały w żaden sposób przekroczone. Jestem więc zadowolony z tego, ile pieniędzy wydaliśmy na zawodników. Skład na tą chwilę wygląda na mocny. Zobaczymy jak poradzą sobie nasi żużlowcy. Ich umiejętności zweryfikuje tor, a przede wszystkim pierwsze mecze. Od zawodników Speedway Wandy Kraków oczekujemy walki i dążenia do spełnienia wyznaczonych celów.
Jak podchodzą do was krakowscy sponsorzy?
- Jestem zadowolony z tego, że widzą oni zapał, który nam towarzyszy. Czują, że jesteśmy solidnym partnerem, który od trzech lat działa bez przerwy w sporcie żużlowym. W obecnym czasie ciężko się rozmawia z przedstawicielami różnych firm. Wdarł się kryzys i negocjacje się przeciągają. Cieszy mnie to, że mimo tych przeciwności pozyskujemy nowych darczyńców i sponsorów.
Żużel na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów speedway'a! Kliknij i polub nas.
Iloma sponsorami będzie dysponowała Speedway Wanda w 2013 roku?
- Ciężko mi to określić na tą chwilę. Cały czas dochodzą do nas nowi sponsorzy. Całą listę powinno udać się dopiąć do prezentacji zespołu. Wtedy ogłosimy ich nazwy. Obecnie zajmujemy się rozmowami z firmami i dopinamy budżet.
Czy uważa pan, że właśnie teraz przyszedł czas na awans Wandy?
- Trudno powiedzieć. Mam świadomość, że organizacja klubu pierwszoligowego musi być perfekcyjna. Muszą się zazębiać wszystkie trybiki, aby przełożyło się to na organizację sponsorów. Wtedy będzie oczekiwany wynik sportowy. W tym roku chcemy pokazać przede wszystkim dobry żużel, podobnie jak w ubiegłym sezonie. Od zawodników wymagamy walki, a co z tego wyjdzie? Zobaczymy.
Bylibyście w stanie już w 2014 roku udźwignąć ciężar prowadzenia pierwszoligowej drużyny?
- Najpierw chcemy w drugiej lidze zbudować solidne fundamenty pod pierwszoligowy klub. Nie wiemy jeszcze, czy nasi sponsorzy by temu podołali. Do poprawy jest wiele kwestii, które muszą być sprecyzowane, by Wanda mogła się ścigać w wyższej lidze. Przykładowo nasz stadion nie spełnia wymogów i miasto musiałoby dostosować nasz obiekt.
Jak wygląda wasza współpraca z miastem?
- Mamy duże wsparcie w wiceprzewodniczącym Józefie Pilchu, który jako jedyny przedstawiciel Miasta Kraków działa z nami od trzech lat. Niestety nie dostajemy żadnych środków finansowych, jak kluby z Krosna, Opola, czy Lublina. Po prostu w Krakowie pieniądze nie są przeznaczane na sport wyczynowy i musimy sobie radzić sami. Wobec tego śmieszą mnie czasami narzekania innych prezesów, dla których dotacje rzędu 200 tysięcy złotych są za małe. My musimy znaleźć sponsorów sami i własnymi siłami zapracować na budżet klubu. W Krakowie stawia się na promocję poprzez zabytki i inne atrakcje, a nie poprzez sport. Jak widać w miarę sobie radzimy w tych okolicznościach.
Planujecie organizować jakieś akcje marketingowe, by szerzej wyjść do mieszkańców Krakowa?
- Staramy się propagować żużel tak mocno, jak tylko możemy. Ostro plakatujemy miasto przed każdą imprezą. Może uda się zorganizować szerszą akcję marketingową w kwietniu, przed pierwszym meczem. Na razie skupiamy się na czym innym i mamy mocno zaprzątnięte głowy najpilniejszymi sprawami.
Macie w składzie aż dziesięciu seniorów. Nie obawia się pan niezdrowej rywalizacji o skład?
- O to już się musi martwić nasz menedżer, który będzie wybierał skład. Z mojej strony mogę powiedzieć tyle, że nasi zawodnicy są zakontraktowani po to, aby w trakcie sezonu nie musiały być wykonywane jakieś dodatkowe ruchy. Żużel to sport urazowy i nie wiadomo, czy nie przytrafi się jakaś kontuzja. Mamy wyrównany skład i jestem przekonany, że nie będzie żadnych problemów z atmosferą w zespole.
Myślicie o tym, aby w zbliżającym się sezonie korzystać z seniorów mogących jeździć w charakterze gościa?
- Wobec tego, że można korzystać z tylko jednego gościa w danym spotkaniu, zapewne będziemy tutaj stawiali na juniora, a nie seniora.
Kto jest waszym największym rywalem w drodze do awansu?
- W tym momencie trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Można będzie coś więcej powiedzieć dopiero po pierwszych kolejkach, kiedy będzie znana siła rażenia poszczególnych zespołów. Wydaje się, że każdy klub ma w swoich składach kilka fajnych nazwisk, więc w kontekście walki o awans mogą decydować niuanse i dyspozycja dnia. Niezłą siłą rażenia prezentują kluby z Opola, Rybnika, Krosna i Piły. Druga liga dynamicznie się rozwija i jej poziom z roku na rok jest wyższy. Tylko się cieszyć, że są emocje na torze.
Wydaje się, że mocno odstawać może MIR Równe. Widzi pan zasadność jazdy tego zespołu w lidze polskiej?
- Nie chcę komentować tego, że zespoły zagraniczne startują w II lidze.