Michał Gruchalski jest zawodnikiem Uczniowskiego Środowiskowego Klubu Sportowego "Speedway" w Częstochowie. Urodził się 18.11.1998 roku. Jak sam mówi, speedway interesował go od najmłodszych lat życia. Na pierwsze zawody zabrała go mama, która jest zagorzałą fanką miejscowego Włókniarza. Tak się wszystko zaczęło…
Od pierwszego kontaktu z tym sportem młodzi chłopcy chcą być jak ich idole na torze. Nie inaczej było z Michałem, który też chciał spróbować swoich sił, tylko nie wiedział gdzie to najlepiej uczynić. Na jednym z meczów, przy okazji prezentacji wraz z zawodnikami Włókniarza wyszli młodzi chłopcy z klubu UŚKS "Speedway", którzy zachęcali do wstąpienia w swoje szeregi. Michał bardzo chciał spróbować i tym samym spełnić swoje żużlowe marzenia. W rodzicach miał sprzymierzeńców, którzy nie stawali mu na drodze do realizacji zamierzonych celów. - Wolałem mieć zajęcia na torze i jazdę na motocyklu niż grać w piłkę, czy siedzieć przed komputerem. To jest sport który uczy pokory, cierpliwości, wiary w samego siebie i na pewno motywuje do walki - powiedział Michał Gruchalski.
Treningi na torze rozpoczął w 2010 roku pod okiem trenera Andrzeja Jurczyńskiego. Rok później zdał licencję i został pełnoprawnym zawodnikiem UŚKS. Pierwszy sezon startów nie zaliczy do udanych, gdyż brak doświadczenia i problemy sprzętowe nie pozwoliły mu na wysokie wyniki, lecz w każdych zawodach zdobywał średnio 3-4 punkty. Dopiero pod koniec sezonu przyszło przełamanie i Michał zaczął gromadzić lepsze zdobycze punktowe.
2012 rok był już bardzo dobry. Michał wyrósł na lidera częstochowskiej drużyny, startował regularnie zdobywając punkty, a zaangażowanie, które przejawiał poskutkowało powołaniem go do kadry Polski na zawody o mini żużlowy Puchar Europy. Miał jednak problemy ze sprzętem, co w tym sporcie zdarza się i może to skutecznie przeszkodzić w osiąganiu dobrych rezultatów.
Michał uczęszcza do drugiej klasy gimnazjum. Zapytany o to, czy łączenie nauki ze sportem nie sprawia mu problemu, odpowiada: trening i zawody wcale nie przeszkadzają mi w nauce, czy w innych obowiązkach. Wszystko jest tak dopasowane, by treningi nie kolidowały ze szkołą, a zawody odbywają się w soboty i niedziele. Rzadko zdarza się, jak wracamy z dalekiego wyjazdu, że nie idę do szkoły na drugi dzień, ale nauczyciele nie mają nic przeciwko i rozumieją to, zresztą nie zdarza się to tak często.
Idolem Gruchalskiego jest Greg Hancock. Młody częstochowianin stara się na nim wzorować i z podziwem patrzy, jak wiekowy już zawodnik dorównuje poziomem światowej czołówce. Chciałby być kiedyś taki jak on. Zapytany o ulubione mini tory, odpowiada z przekonaniem: - Częstochowa i Rybnik. Na torze przeszkadzają mi dziury i też choć wyda się to śmieszne, słońce, które świeci prosto w twarz.
W czasie przygotowań do nadchodzącego sezonu, Michał wraz z kolegą klubowym, Adrianem Bialkiem startowali na galach lodowych w Opolu i Częstochowie. Było to nowe doświadczenie i upragniony kontakt z motocyklem w długiej przerwie zimowej.
Sezon 2013 będzie bardzo ważnym w karierze Michała. W listopadzie skończy 15 lat i jest to najlepszy czas na osiągnięcie sukcesów na mini torach. Oto co mówi sam zainteresowany: "Na ten nowy sezon mam wiele postanowień. Na pewno chciałbym zdobyć IMP, każdy o tym marzy, pokazać się z jak najlepszej strony, walczyć dla siebie jak i dla drużyny, jechać dobrze, bez kontuzji. Najwięcej trudności związanych z mini żużlem sprawiają koszty, jest to dość drogi sport".
Michał Gruchalski z Adrianem Bialkiem podczas Gali Lodowej w Częstochowie:
Michał zapytany o to kto mu najbardziej pomaga, odpowiada, że cała rodzina stanowi dla niego podporę, szczególnie tata, który jest: kierowcą, mechanikiem, sponsorem i trenerem. Mama jest zawsze przy nim, wspiera go, dopinguje a także podnosi na duchu w chwilach słabości. Zawodnik przyznaje też, że dużą rolę odgrywa jego starszy brat, który jest zawsze przy nim i służy pomocą zawsze wtedy, gdy on tego potrzebuje.
Co na temat startów na mini torach mówią rodzice Michała: (Mama) To jest dla mnie stres. Za każdym razem kiedy taśma idzie w górę jest lęk, obawa, modlitwa w duchu żeby cało i zdrowo dojechał do mety. Czasem są łzy, smutek, czasem radość, szaleństwo… tych emocji jest tyle ze ciężko je wszystkie wymienić. Jestem zawsze kiedy mnie potrzebuje. Wspieram go kiedy mu nie idzie, chwalę i cieszę się gdy wygrywa. Staram się nie okazywać przy nim jak bardzo się o niego boję, ale wiem, że da sobie radę. Wierzę w niego całym sercem i być może kiedyś, za parę lat powie: mamo dziękuję że pomogłaś mi w tym co osiągnąłem. (Tata) Ja mogę tylko powiedzieć, że jest to sport dla prawdziwych twardzieli. Pomagam jak mogę, wspieram, motywuję, jest strach oby cało i zdrowo, bez kontuzji i awarii motocykla ukończył każde zawody. Będę przy nim zawsze, chociaż nie raz jest nam ciężko, jednak ufamy sobie i to jest najważniejsze. Syn wie, że zrobię wszystko, aby spełniły się jego marzenia.
Na zakończenie Michał chciał dodać coś od siebie: - Jest pewna osoba o której muszę wspomnieć. Jest to mój sponsor, który pragnie pozostać anonimowy. Bardzo dużo mi pomaga w zakupie nowego sprzętu, a także: opon, części, paliwa i tu serdecznie mu dziękuję w imieniu moim jak i rodziców.
Paweł Palka