Kolejarz Opole będący organizatorem eliminacji SK został ukarany karą 2 tysięcy złotych za to niedopełnienie wymogów przeciwpożarowych. Kara ta jest bardzo niska, bowiem zgodnie z regulaminem mogła ona wynieść do 30 tysięcy złotych.
Z taką decyzją nie zgadza się Jerzy Drozd, prezes opolskiego klubu. Zapowiada on odwołanie się od decyzji GKSŻ. - Całej sytuacji nie rozumiem, bo po pierwsze, motor został szybko zgaszony, a po drugie, gaśnica była, nie od strony parkingu, ale w budynku tuż przy nim. Kara została nałożona tylko i wyłącznie na podstawie oświadczenia zawodnika i pisma z klubu, nikt nie był wypytywany o całą sprawę, ani biegli, ani kierownik zawodów. To nie my w końcu zawiniliśmy, że zawodnik przyjechał na uszkodzonym motorze, sam z siebie się przecież nie zapalił - mówi Drozd na łamach "Gazety Wyborczej".