Gdy Ryan Sullivan w połowie lutego dogadał się z Unibaksem Toruń wydawało się, że nie ma już żadnych przeszkód jeśli chodzi o jazdę Australijczyka w barwach jego polskiej drużyny. Sam zawodnik nie ukrywał, że cieszy go porozumienie ze swym pracodawcą, czego efektem było m.in. podpisanie przez niego aneksu do kontraktu.
We wtorek temat Australijczyka powrócił na łamy toruńskich gazet. W mediach pojawiły się informacje, jakoby starty kapitana Unibaksu w polskiej lidze nadal były niepewne. Gdzie tkwi problem? Sullivan nie otrzymał jak na razie zgody na starty w Polsce od australijskiej federacji. W tej sytuacji Unibax zgłaszając go do rozgrywek nie mógł wysłać kompletu dokumentów. Nie oznacza to jednak, że Sullivana faktycznie ma zabraknąć w naszej lidze.
- Na tę chwilę nie widzę żadnego problemu - uspokaja Sławomir Kryjom, menedżer toruńskiej drużyny. - Ryan Sullivan musi po prostu dostarczyć tzw. start permission z australijskiej federacji i to jest wszystko. Nie wiem mówiąc szczerze jakie były doniesienia innych mediów, ale ja na dzień dzisiejszy posiadam zgodę z federacji Chrisa Holdera i Darcy Warda. Nie mam takiej zgody od Ryana Sullivana, ale to jest jego obowiązek, żeby taki dokument do klubu dostarczyć - wyjaśnia Kryjom.