Michał Korościel: Mniej znaczy lepiej

Nie cierpię wyświechtanych frazesów o tym, że ilość nie zawsze przechodzi w jakość i że mniej nie zawsze znaczy gorzej.

W tym artykule dowiesz się o:

Nic bardziej trafnego nie przychodzi mi jednak do głowy, kiedy myślę o najnowszej decyzji FIM, redukującej liczbę turniejów, które wyłonią Mistrza Świata Juniorów w 2013 roku. Zamiast 6 imprez będą 3. Światowa federacja z kalendarza rozgrywek wyrzuciła dwa turnieje argentyńskie i jeden łotewski. Teoretycznie to źle, bo ta decyzja zabija ideę promocji speedwaya na krańcach świata, ale praktycznie to dobrze, bo taka promocja jaką oglądaliśmy w IMŚJ w minionym roku zakrawa na kpinę. Dwa turnieje w południowoamerykańskim słońcu pod koniec roku były nie tyle propagowaniem żużla, co zwykłym markowaniem propagowania. Kibice w Europie żyli już wtedy zbliżającym się okresem transferowym, a młodzi żużlowcy, skrajnie wyczerpani sezonem, nie mieli już sił, czasu a nade wszystko pieniędzy na transatlantyckie eskapady.

Siłowe upychanie dwóch odsłon mistrzowskiego cyklu pod koniec roku z promocją ma naprawdę niewiele wspólnego. Poza tym, jak przekonał ubiegły rok, im dalej tym nudniej. Po 5 turniejach było wiadomo, że na złoty medal szanse ma tylko dwóch żużlowców, a reszta poleci do Buenos Aires głównie po to, żeby zobaczyć trawy, które wypasły Diego Maradonę. Emocji właściwie nie było, zainteresowania ze strony kibiców i mediów też niewiele, dlatego FIM wyszła ze słusznego założenia, że speedwayem nie można nikogo męczyć, bo przecież w swojej idei ma on przynosić radość. 3 turnieje w zupełności wystarczą, im jest ich więcej tym mniejszy mają prestiż. Wyobrażacie sobie co by było gdyby FIFA piłkarski mundial organizowała nie co 4 lata, a co rok. Jestem przekonany, że po kilku latach meczami fascynowaliby się już tylko pasjonaci, a i sami piłkarze nie zostawialiby na boisku serc, mając świadomość, że jak nie teraz to za rok, po co się wysilać. Wszystko może się przejeść i mam wrażenie, że rozdmuchany do granic wytrzymałości serial, wyłaniający młodzieżowego mistrza, też mógłby się znudzić, jeżeli nie znudził się już w ubiegłym roku.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fan page na Facebooku. Zapraszamy!

Całym sercem jestem oczywiście za tym, żeby Argentyna poznała i zakochała się w żużlu, ale żeby miłość do speedwaya tam rozpalić potrzeba metod podobnych do tych, które BSI stosuje w Nowej Zelandii. Organizuje tam jeden z turniejów Grand Prix na początku roku, kiedy spragniony metanolu kibic jest gotów zerwać się w środku nocy z łóżka, żeby zobaczyć boje Gollobów z Pedersenami, wszyscy mają poczucie, że to jest impreza ważna i nie można jej zbagatelizować. Sponsorzy, media i kibice o nowozelandzkim ściganiu trąbią już na miesiąc przed startem i takie okoliczności rzeczywiście pomagają żużlowi rozkwitać, a to prowadzi do wniosku, że jeżeli już promować speedway w Argentynie to tylko poprzez Grand Prix. Szybciej się Gaucho zauroczy walką Holdera z Hancockiem, niż – przy całym szacunku – Aspgrena z Milikiem.

Michał Korościel - Dziennikarz RADIA ZET i SportoweFakty.pl

Komentarze (12)
avatar
szogun
15.03.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Popieram, szczególnie to zdanie o degradacji wartości pilkarskich mistrzostw, gdyby odbywaly sie co roku. To samo tyczy się żużla. Dla mnie drużynówka powinna byc rozgrywana na przemian z Mistr Czytaj całość
avatar
ADASOS
15.03.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Obojętnie gdzie, jednak trzy turnieje to max. Inne zawody FIM-owskie też powinny być redukowane do maximum. Kalendarz imprez uporządkowany. Czy nie można el.IME seń.czy juń. zaplanować w jeden Czytaj całość
avatar
MACIUŚ PIŁA
15.03.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
SAMA PRAWDA 
15X ZŁOTO
15.03.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Mogę podpisać się obiema rękoma pod tym artykułem,sama prawda. 
avatar
rikitiki
15.03.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A jaki sens mają te turnieje w Argentynie? Różnica poziomów wśród juniorów jest olbrzymia, a jedynie Covatti spośród Argentyńczyków coś tam znaczy