- Generalnie niepotrzebnie były robione niektóre korekty w motocyklu - przyznał zawodnik. - W trzecim moim biegu zawiesiłem się na starcie w głębokiej koleinie i tyle. Potem zrobiliśmy niepotrzebnie zrobiliśmy korektę, bo nie wyszło kompletnie - dodał.
Goście z Wrocławia przez cały mecz starali się trzymać kontakt z gospodarzami, jednak ich nierówna postawa nie pozwoliła powalczyć o wygraną. Główną przyczyną tego stanu rzeczy było słabe dopasowanie motocykli do gnieźnieńskiego toru. - Było za dużo myślenia i grzebania przy motorach. Ten tor jest jednak bardzo ciężki do spasowania - cały czas trzeba pilnować przełożeń i odpowiednich ścieżek. Wystarczy, że na szybkim motocyklu raz pojedzie się złym torem i zostaje się pół prostej z tyłu. Później można się tym błędnie zasugerować i "popsuć" motocykl. Jest ciężko, tutaj zawsze się ciężko jeździ. Myślę jednak, że u siebie jesteśmy w stanie to odrobić - tłumaczył Suchecki.
Za wrocławianami już dwa ligowe spotkania. Zawodnicy mieli już zatem okazje do poważnego przetestowania możliwości swoich i sprzętu. Suchecki przyznał, że u progu sezonu nie jest mu łatwo. - Troszkę miałem problemy ze sprzętem, zaczęły mi się sypać silniki. Nowe jednostki w ogóle nie jechały, więc zimowe ruchy nie do końca były trafione. Teraz zaczęło to już iść ku dobremu, mam nowe silniki i one jadą już lepiej. Mam nadzieję, że zacznę na nich robić zadowalające wyniki - zakończył.