Beniaminek wywalczył w sumie w derbach Wielkopolski 41 "oczek". Podopieczni Lecha Kędziory mogli pokusić się nawet o wygraną, ale "Świdrowi", Antonio Lindbaeckowi i Matejowi Zagarowi zabrakło wsparcia ze strony kolegów. 30-letni zawodnik, po słabym występie na inaugurację, pokazał, że może być liderem zespołu. - Na to wychodzi. Tamto spotkanie nie wyszło nikomu, oprócz Mateja Zagara. Nie wiem czemu się mnie wszyscy czepiają, jakbym to ja przegrał mecz z Zieloną Górą. Zapomnijmy o tamtym meczu, ja już zapomniałem, sezon jest długi - powiedział żużlowiec w rozmowie z naszym portalem.
Skrót meczu, źródło: Enea Elstraliga/x-news
{"id":"","title":""}
Tor w Lesznie był o wiele bardziej przyczepny, niż ten przygotowywany w Gnieźnie. gospodarze niczym jednak nie zaskoczyli przyjezdnych. - Generalnie obiekt geometrycznie się od kilku lat nie zmienił. Wszyscy wiemy jak tutaj się jeździ. Zawsze tylko przygotowanie nawierzchni jest zagadką, ale udało mi się pod koniec zawodów znaleźć dość dobre ustawienia i mogłem już skutecznie punktować. Nie było dziur, tylko takie fale na wejściach. Jadąc sto na godzinę, to wygląda to jakby naprawdę były potężne dziury. Do toru większych zastrzeżeń mieć nie można - komentował "Świder".
Beniaminek pokazał się w Lesznie z dobrej strony, lecz w gnieźnieńskim obozie pozostał spory niedosyt. Poza trójką liderów pozostali zawodnicy spisali się wręcz fatalnie - Sebastian Ułamek, Bjarne Pedersen, Oskar Fajfer i Wojciech Lisiecki wywalczyli w sumie zaledwie 6 punktów. - Leszczynianie mają bardzo mocny skład, a przede wszystkim wyrównany. Tego nam zabrakło dzisiaj w porównaniu do nich. Silna para juniorska, która może zastąpić każdego w każdym wyścigu to ich spory atut - analizował przyczyny porażki Świderski.